Pizza na kalafiorowym spodzie
Pizza to w naszym domu nie tylko danie, ale przed wszystkim działalność rozrywkowa, sposób na rodzinne spędzenie czasu. Zaczyna się zabawą w wyrabianie ciasta, podczas której mąka unosi się oparami pod sufit, a podczas zagniatania każdy może wyładować nagromadzone frustracje w kulturalny sposób. Później następuje chwila odpoczynku, podczas której ciasto wyrasta, a dzieciaki obklejają umywalkę resztkami mącznej masy podczas szorowania oblepionych łapek. Na koniec przychodzi chwila realizacji artystycznych wizji przy pomocy wędliny, pieczarek, oliwek i sera. A potem już tylko niecierpliwe oczekiwanie przy drzwiczkach piekarnika, aż pizza będzie gotowa do spożycia!
Być może kiedyś uwiecznię cały proces na zdjęciach, ale póki co lubię w tym szaleństwie uczestniczyć, by mieć oko na milusińskich, gdyż w zapale mogliby cały worek soli wsypać do miski z ciastem… Dlatego póki co na blogu nie ma jeszcze żadnego przepisu na najsłynniejszy placek świata, ale już spieszę to nadrobić, prezentując eksperymentalną wersję ze spodem zrobionym z kalafiora.
Widziałam/czytałam/słyszałam już tyle na temat kalafiorowego ciasta na pizzę, że w końcu przyszedł czas wypróbować pierwszy przepis. Dzieci były dosyć zdziwione, ale ostatecznie pizza to pizza, więc z zapałem zabrały się za pałaszowanie. Powiedziały, że ok, ale co to za pizza bez sosu pomidorowego. Uświadomiło mi to, że rzeczywiście nigdy wcześniej nie robiliśmy pizzy blanca, zawsze była to wersja rossa, czyli z sosem z pomidorów. Podział na „białą” i „czerwoną” pizzę jest charakterystyczny dla regionu Marche, gdzie spędziliśmy ostatni urlop. Co ciekawe – w Marche często do ciasta na pizzę dodaje się smalec, czego nie robi się w żadnym innym regionie Włoch.
Pomimo deficytu czerwonego sosu zjadły wszystko, więc ostatecznie pizza zdała egzamin. Osobiście uważam, że lepsze jest wrogiem dobrego i skoro coś jest dobre, po co to przerabiać. I te zasady moim zdaniem powinny być przewodnikiem w przygotowaniu ciasta na pizzę, bo zdecydowanie kalafiorowa wersja nie umywa się do prawdziwego placka. Jako eksperyment, jednorazowa odmiana taka wersja jest mile widziana, ale żeby zastąpić nią prawdziwy drożdżowy spód – nie, tego nie kupuję. Są rzeczy, których nie należy zmieniać. Kalafior o wiele lepiej sprawdza się w innych daniach!
PIZZA NA SPODZIE KALAFIOROWYM- 1 mały kalafior
- 1 jajko
- 40 g parmezanu
- 100 g tartej mozzarelli
- 1 łyżeczka oregano
- świeżo zmielony pieprz
- sól
- 6 suszonych pomidorków z zalewie z oliwy
- 60 g czarnych oliwek
- sok z 2 cytryn
- oliwa
- garść posiekanej bazylii
Z kalafiora usuwamy wszystkie liście i dzielimy na drobne różyczki. Rozdrabniamy je w malakserze, aż staną się „sypkie”. Na patelni rozgrzewamy łyżeczkę oliwy na średnik ogniu, wsypujemy ostrożnie kalafiorowe okruchy, doprawiamy solą i pieprzem i smażymy przez ok. 10 minut, mieszając od czasu do czasu, aż zmięknie, ale nie zbrązowieje. Przesypujemy do dużej miski i odstawiamy do ostudzenie
Piekarnik nagrzewamy do 200°C (z termoobiegiem). Dużą blachę wykładamy papierem do pieczenia i smarujemy odrobiną oliwy. Następnie kroimy suszone pomidorki i oliwki, wkładamy je do mieseczki i zalewamy sokiem z cytryn. Odstawiamy na bok. Parmezan ścieramy na małych oczkach.
Do ostudzonego kalafiora wlewamy rozbełtane jajko, wsypujemy połowę mozzarelli, cały parmezan oraz oregano. Mieszamy, a następnie masę wykładamy na przygotowaną blaszkę, starając się uformować w miarę okrągły, niezbyt gruby placek. Skrapiamy odrobiną oliwy i wstawiamy do nagrzanego piekarnika na ok. 10-12 minut.
Na podpieczonym spodzie układamy pomidory z oliwkami, skarpiając dość chojnie sokiem z marynowania. Posypujemy pozostałą mozzarellą i wstawiamy ponownie do piekarnika na ok. 8-10 minut, aż ser się rozpuści a spód zbrązowieje. Przed podaniem posypujemy posiekaną bazylią.
(przepis wg „Easy Food” March 2016) Advertisements