One naprawdę są jadalne...czyli czekoladowe babeczki z różowym kremem serowo- maślanym
Te urocze babeczki wypatrzyłam na blogu Dorotus. Postanowiłam zrobić kilka sztuk na roczek mojej córci. Myślałam, że będą hitem..okazały się jednak totalnym niewypałem. Nie, nie dlatego, że były niedobre. Wręcz przeciwnie, smakowały mi bardzo: zarówno sama babeczka, jak i maślano-serowy krem, który miał idealną konsystencję i długo wytrzymywał w temperaturze pokojowej. Jednak nikt z zaproszonych gości się na nie nie skusił. Patrzano na nie podejrzliwie..jedna z osób zapytała, czy sama je robiłam i na dowód musiałam nawet przynieść szprycę, którą je dekorowałam :) Najwyraźniej ani ja nie byłam zbytnio przekonująca, ani same muffinki nie umiały się obronić :) Nie były one tak ładne jak u Dorotki, bo nie posiadam póki co odpowiedniego rękawa cukierniczego, to prawda, ale myślę, że nie wyglądały jakoś tragicznie. Podejrzewam, że zniechęcił wszystkich kolor kremu. Mało kto chętnie sięga po sztucznie barwione jedzenie, teraz już to wiem. Mogłam zostawić krem biały, bez barwienia...ale chciałam różowego akcentu na to święto mojej córy. Przedobrzyłam :) Mówi się trudno i żyje się dalej :) Gwoli ścisłości: samego barwnika użyłam baardzo małą ilość..dosłownie szczyptę. Babeczki były jadalne...i naprawdę smaczne :)
Babeczki dodaję do akcji "Różowy tydzień", którą prowadzi Szarlotek. Zabawa ta ma na celu propagowanie profilaktyki w walce z rakiem piersi.
Składniki:
Babeczki:
- 220 g miękkiego masła
- 150 g drobnego cukru
- 210 g mąki pszennej
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 4 jajka
- 4 płaskie łyżki kakao
- 50 g drobno posiekanej gorzkiej czekolady
Krem:
- 300 g serka kremowego typu Philadelphia
- 250 g miękkiego masła
- 1 i 3/4 szklanki cukru pudru
- barwnik spożywczy (ilość wg uznania - u mnie dosłownie szczypta różowego barwnika do żywności w proszku)
Wykonanie:
Wszystkie składniki poza czekoladą zmiksować do gładkości. Na końcu wmieszać czekoladę. Powstałą masą napełnić foremki na muffinki do połowy wysokości (bardzo rosną). Piec w temperaturze 170 stopni przez około 20 - 22 minuty, do tzw. suchego patyczka. Poczekać, aż babeczki ostygną.
Masło utrzeć do białości. Stopniowo dodawać cukier puder, cały czas ucierając. Następnie również stopniowo dodawać serek kremowy i ucierać. Na końcu dodać barwnik i zmiksować. Schłodzić przez 1 godzinę. Krem nałożyć do rękawa cukierniczego z ozdobną nasadką. Udekorować ostudzone babeczki. Przechowywać w lodówce (ale krem bez uszczerbku dla wyglądu długo wytrzymuje również w temperaturze pokojowej). Smacznego :)