Obiadowy finał, czyli deser - najlepszy

Obiadowy finał, czyli deser - najlepszy

Czas na wielki finał, czyli sobotni deser (ja wiem, że to już bliżej do następnego weekendu, ale jakoś tak wyszło... Nie martwcie się - następne tego typu menu nie pojawi się za szybko). Chciałam właśnie deser, a nie ciasto. Coś delikatnego, słodkiego, a jednocześnie.. Hmm... Wykwintnego? Niecodziennego z pewnością. I chyba mi się udało, bo C. był zachwycony. Cały obiad mu smakował (to, że sama piekę chleb czy bułki wprawia go w niepomierne zdumienie za każdym razem, choć przecież jako kelner jest świadkiem pieczenia chleba niemal codziennie), jednak to deser sprawił, że oczka mu się zaświeciły. Serio! I ja mu się wcale nie dziwię, bo niemal wylizałam pucharek.
Panna cotta ze sprawdzonego już wcześniej przepisu, tym razem wzbogacona dodatkiem niewielkiej ilości kawy, dzięki czemu zyskała cudowny, karmelowy kolor. Ponieważ - moim zdaniem - panna cotta sama w sobie jest nieco nudna (na Boga, to przecież tylko ugotowana śmietanka!), świetnie sprawdzają się w jej towarzystwie wyraziste dodatki. Na blogu Kuchenny bałagan znalazłam wspaniały, prosty przepis na mus czekoladowy. Delikatny, puszysty, bardzo czekoladowy. Świetnie się sprawdził jako partner panny cotty. Razem stworzyli wyjątkowo zgrany duet, a tekstury wspaniale się uzupełniały i całość smakowała po prostu bosko. Deser zawiera surowe jajka w składzie - jeśli nie chcecie ich użyć, możecie dodatek białek zastąpić ubitą na sztywno kremówką na przykład. Mi wyszły trzy porcje, ale myślę, że spokojnie wystarczy na cztery nieco mniejsze. Deser jest dość syty, więc po konkretniejszym posiłku nikt w siebie takiej porcji nie wciśnie (my po zupce daliśmy naszym żołądkom odpocząć przez jakąś godzinkę, zanim zabraliśmy się do konsumpcji).
Tak to jest - niektóre przepisy są dobre, inne pyszne, a niektóre wywołują to coś - lekkie drżenie na samą o nich myśl. Rozpływają się w ustach, po prostu niebo w gębie, nie można o nich zapomnieć. To jest właśnie taki deser. Idealny. Musicie spróbować.
Panna cotta z musem czekoladowym
Zdjęcie - Obiadowy finał, czyli deser - najlepszy - Przepisy kulinarne ze zdjęciami
Składniki: (na 3-4 porcje)
panna cotta:

  • 200 ml śmietany kremówki (38%)
  • 100 ml mleka (3,5%)
  • 40 g cukru
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • 1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej
  • 2 łyżeczki żelatyny
  • 1 łyżka zimnej wody


mus czekoladowy:

  • 100 g ciemnej czekolady ( %)
  • 50 ml śmietany kremówki (38%)
  • 1 łyżka cukru pudru
  • 1 łyżeczka miodu
  • 2 jajka


dodatkowo:

  • cukrowe serduszka


Kremówkę zagotować z mlekiem, cukrem, cukrem waniliowym i kawą. Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. Gotującą się śmietankę zdjąć z ognia, dodać żelatynę, dokładnie wymieszać. Ostudzić. Ostudzoną mieszankę przelać do szklanek (jeśli zrobił się kożuch, wystarcz przelać przez sitko), schłodzić w lodówce przez 1 godzinę.
Czekoladę z kremówką, cukrem pudrem i miodem rozpuścić na parze. Wystudzić. Do ostudzonej masy dodać żółtka, dokłądnie wymieszać. Białka ubić na sztywną pianę, partiami dodawać do masy czekoladowej, delikatnie mieszając szpatułką.
Gotowy mus wyłożyć na pannę cottę, schłodzić w lodówce przez 1-2 godziny. Wierzch udekorować cukrowymi serduszkami.
Smacznego!
Zdjęcie - Obiadowy finał, czyli deser - najlepszy - Przepisy kulinarne ze zdjęciami
Wiecie, co będzie w sobotę...? Tak, moi drodzy, to już to - ostatni dzień lata. Szybko mi zleciało w tym roku. Zajęta byłam nie tylko pracą, ale też układaniem na nowo całego mojego jestestwa. Lato się prawie skończyło, tak samo jak moje układanie - już prawie wszystko jest na właściwym miejscu. I choć znowu wpadłam na genialny pomysł, że należałoby się przeprowadzić - to już tylko drobiazg (choć nie znoszę przeprowadzek). Owocne było to lato, oj tak... Ale czas podsumowań jeszcze nadejdzie.

Kategorie przepisów