Nalewka z czarnego bzu
Uwielbiam maj za to, że pachnie dzikim bzem, to jeden z moich ulubionych zapachów! Ale czerwiec też ma wiele do zaoferowania w temacie "bzowym", bowiem zaczyna się sezon na czarny bez, z którego można sporo wyczarować w kuchni.
Zawsze gdy ktoś chce rozpocząć swoją przygodę z sezonowym zbieractwem polecam, aby zabrał się za czarny bez. Rośnie jak szalony w parkach, na łąkach i działkach. Ja zbieram go spacerując wzdłuż nadmorskiego bulwaru. Trudno sobie wyobrazić piękniejszą scenerię!
Od kilku lat mój czerwcowy romans z bzem przebiegał podobnie, najpierw smażę z nim placuszki (przepis), a następnie szykuję syrop, który jest bazą do lemoniad, drinków, albo dodatkiem do naleśników. W tym roku było podobnie, sezonowy flirt zaczęłam od racuchów, następnie przygotowałam wielki słój z syropem. I wtedy mnie natchnęło, aby dwa dni później dolać do niego wódkę i zostawić na tydzień, albo dwa. Wyszła z tego świetna naleweczka, która rozkręci każdego. A jeśli marzy Wam się coś naprawdę mocnego - sięgnijcie po spirytus. A teraz czas na shocika ;)
Nalewka z czarnego bzu
- 5 szklanek baldachów czarnego bzu
- 1,5 l wody
- 600 g cukru trzcinowego (można zastąpić białym)
- 5 plastrów imbiru
- cytryna
- 0,5 - 0,7 l wódki lub spirytusu *
- Do garnka wlewamy wodę, wsypujemy cukier, gotujemy przez 15 minut na średnim ogniu, aż syrop zgęstnieje.
- Kwiaty czarnego bzu kładziemy np. na gazecie i zostawiamy na chwilę, aby "lokatorzy" opuścili baldachy. Odcinamy grube łodygi, zostawiamy tylko delikatne gałązki i kwiaty.
- Kwiaty przekładamy do dużego słoja, dodajemy plastry cytryny i imbiru. Zalewamy ciepłym syropem. Słój przykrywamy gazą/ściereczką i zostawiamy na dobę lub dwie).
- Po tym czasie dolewamy do syropu alkohol, mieszamy, przykrywamy ponownie i zostawiamy na minimum tydzień (polecam na 2 tygodnie).
- Gotową nalewkę przelewamy przez sito i zlewamy do wyparzonych butelek. Przechowujemy w suchym miejscu do kilku miesięcy.
Tosia