Naleśniki szpinakowe
Kolejny post z serii zielono mi :) Od dawna zbierałam się do przyrządzenia szpinakowych naleśników i mogę tylko żałować, że tak długo mi zeszło. Ich przyrządzenie to kilkanaście sekund - po prostu wrzucam wszystkie składniki do blendera i miksuje ciasto - a smażą się dosłownie chwilę, ok. 20-30 sekund jeden naleśnik. Kilka minut i gotowe. Są mega cienkie, ale i mocno elastyczne. Nie ma obawy, że się porwą. Smażę je bez tłuszczu na teflonie, a sam olej - tradycyjnie rzepakowy, bo neutralny w smaku i zapachu - dodaję do samego ciasta. Wychodzą lekkie i delikatne.
Sam szpinak nie jest szczególnie wyczuwalny - jeśli dodać do ciasta ciut więcej cukru, spokojnie można je podać na słodko. U mnie z serkiem oraz balsamicznym sosem truskawkowym.
Składniki na 6-7 naleśników
- szklanka mąki pszennej
- szklanka mleko
- jajko
- 2 łyżeczki oleju rzepakowego
- łyżeczka cukru
- szczypta soli
- garść / 30 g świeżego szpinaku
Wszystkie składniki umieścić w blenderze kielichowym i zmiksować na gładką masę. Można też użyć wysokiego pojemnika i wykorzystać blender ręczny. Ciasto odstawić na pół godziny, by zgęstniało i zrobiło się bardziej kleiste.
Patelnię teflonową/ceramiczną rozgrzać i smażyć naleśniki z obu stron, dosłownie po kilkanaście sekund. Naleśniki przewracać, kiedy wierzch się zetnie. Jeden naleśnik to dwie małe chochelki ciasta. Usmażone naleśniki układać jeden na drugim na dużym talerzu. Można przechowywać przez kilka godzin pod pokrywką.