Mała rzecz, a cieszy
Jak to jest, że najprostsza rzecz pod słońcem może dać tyle radości? Wczoraj siedziałam sobie rano w domu i myślałam, co by tu przekąsić w ramach śniadania (a muszę zaznaczyć, że rano mam pewne problemy z konsumpcją pokarmów stałych). Mój wzrok padł na coraz smętniejszego banana leżącego w miseczce obok jabłka i trzech pomarańczy. Co by tu zrobić z takim biednym, brązowawym banankiem? No przecież nie po prostu zjeść... Wtedy przypomniałam sobie o truskawkach, które leżakują w najciemniejszych zakamarkach zamrażarki (no przecież teraz sezon na świeże, kto by o mrożonych myślał?), i w głowie szybko to razem zmiksowałam. Do tego trochę mleka, i jedno z ostatnich ciasteczek, które się jakimś cudem uchowały. I już! Pyszne przedśniadanie gotowe. I choć jest to połączenie, które wszyscy znają, i pewnie którego każdy już próbował, stwierdziłam, że wrzucę na bloga z jednej prostej przyczyny - żeby przypomnieć Wam, jak pyszne może być tak proste jedzenie. Bez wymyślnych składników, zaledwie kilka rzeczy razem - i jest. Nic mi więcej nie potrzeba.
Ja koktajlu nie dosładzałam, banan nadaje wystarczającej słodyczy. Ale jeśli lubicie, można wsypać łyżeczkę cukru. Albo dodać odrobinę soku z cytryny. Albo inne owoce, jogurt zamiast mleka - cokolwiek. Połączeń jest z tysiąc, a każde tak samo pyszne!
Ciasteczko dodałam dlatego, że leżało. Okazało się to dobrym posunięciem - wzbogaciło strukturę koktajlu, nadając mu dodatkowo delikatnie imbirowego posmaku, co świetnie współgra z całością. Można je pominąć, albo dodać inne kruche ciasteczko (czekoladowe pewnie byłoby równie pyszne) i na przykład wsypać odrobinę mielonego imbiru... Kombinujcie.
Koktajl truskawkowo-bananowy
Składniki: (na 1 porcję)
- 1 dojrzały banan
- 7 truskawek
- 150 ml mleka
dodatkowo:
- 1 ciasteczko imbirowe
Banana, truskawki i mleko zmiksować z blenderze na gładką masę. Przelać do szklanki, na wierzch pokruszyć ciasteczko.
Podawać schłodzone (ciasteczko pokruszyć tuż przed podaniem).
Smacznego!
Pogoda nadal niewyjściowa, ale kto by się tym przejmował? Od wczoraj jestem w wyjątkowo pozytywnym nastroju, choć nie mam pojęcia, co może być tego przyczyną. A skoro już jestem taka radosna, to z pewnością będę też cierpliwa - na tyle, żeby zrobić po południu ciasto drożdżowe, które za mną chodzi i tupta coraz głośniej. I naprawdę, coraz trudniej to tuptanie ignorować.