Łosoś w tajskim sosie

Łosoś w tajskim sosie

Zdjęcie - Łosoś w tajskim sosie | U stóp Benbulbena - Przepisy kulinarne ze zdjęciami

Po krótkiej przerwie wracamy do tajskich klimatów, ale to już przedostatnia odsłona, ponieważ w słoiku została jeszcze – mniej więcej – łyżka czerwonej pasty curry. Następną kupię… zieloną! Łosoś wyszedł pyszny, nie ma co się bać takich połączeń. Mnie też się łosoś kojarzył się z zimną Skandynawią i długo wydawało mi się, że tylko jogurt, kolorowy pieprz, odrobina koperku i kilka kropli cytryny może „zdobić” tę rybę.

Człowiek uczy się całe życie, szczególnie jeśli ma odwagę sam się rozwijać, a nie tylko ciągnięty przez życiowe okoliczności. Można zgłębiać tajemnice kosmosu, zawiłe zagadnienia polityki międzynarodowej, filozofię Kanta, co komu pasuje. Mnie aktualnie interesują bardziej przyziemne sprawy, a dokładniej to, co dotyczy mnie i mojego otoczenia bezpośrednio. Młodzieńcze ideały w dużej mierze uleciały i właściwie mogłabym podpisać się pod mickiewiczowskiem wierszem…

Polały się łzy me czyste, rzęsiste
Na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
Na moją młodość górną i durną,
Na mój wiek męski, wiek klęski;
Polały się łzy me czyste, rzęsiste…

Ale się nie podpiszę, bo nie uważam dojrzałości za „klęskę” i nad nią nie płaczę. Nie uważam też, że młodzieńczy zapał i górnolotne hasła były „durne”. Każdy wiek ma swoje prawa, każdy czas ma swój urok. Wiek „męski” (jak go nazwać w przypadku kobiety – „matroniczny”, „matronowy”?) nie jest ani gorszy, ani lepszy od innych etapów życia. Nie byłoby go bez hura-bura młodości, a tej nie byłoby bez słodkiego dzieciństwa. Tak jak w przyrodzie nie ma wiosny bez zimy, nie ma jesieni bez lata.

W każdym razie nie roztkliwiam się nad tym, co było, co minęło. Nie tęsknię za chińskimi zupkami z torebki, termosem kawy i dyskusjami po świt na temat pelagiamizmu. Nie wylewam łez, bo świat nie zobaczy Króla Edypa na stadionie. Nie dramatyzuję, że zamiast zostać Skłodowską polskiego literaturoznawstwa, param się gotowaniem ryby. Skoro sama nad tym nie ubolewam, dlaczego innym miałoby to spędzać sen z powiek?

Gdybym właśnie produkowała odciski na pośladkach, ślęcząc w bibliotece instytutu nad zakurzonymi tomiszczami, nie serwowałabym rodzinie łososia po tajsku. Pewnie w ogóle nic bym nie gotowała, zadowalając się stołówkowymi pierogami z kapustą. A tak plany obiadowe do końca tygodnia są już poczynione, łosoś wszystkim smakował, a na deser zdradzę, że malunki kredkami świecowymi najszybciej usuwa się ze ścian szczotkując pastą do zębów, taką zwykłą, nie żelową. Czarno-czerwone dzieło Chomiczka zeszło bez śladu…

Zdjęcie - Łosoś w tajskim sosie | U stóp Benbulbena - Przepisy kulinarne ze zdjęciami

ŁOSOŚ W TAJSKIM SOSIE

  • 4 filety z łososia
  • 3 łyżki oleju sezamowego
  • 4 łyżki naturalnego miodu
  • sok z 1 limonki
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 2 łyżki octu ryżowego
  • 1 łyżka czerwonej pasty curry
  • 2 łyżki sezamu
  • ryż (u mnie tajski jaśminowy)
  • zielone warzywa (u mnie młode brokuły)

Piekarnik rozgrzewamy do 180°C (z termoobiegiem). Ryż gotujemy wg instrukcji na opakowaniu.

Składniki na sos (olej sezamowy, miód, sok z limonki, sos sojowy, ocet ryżowy, pastę curry) podgrzewamy razem w rondelku (na małym ogniu), mieszając, aż się dokładnie połączą, a miód się rozpuści.

Rybę układamy skórą do dołu w naczyniu żaroodpornym, polewamy połową sosu i pieczemy w nagrzanym piekarniku przez 15 minut.

Zielone warzywa blanszujemy. Zlewamy sos spod ryby do rondelka z pozostałym sosem. Rybę przykrywamy folią aluminiową i odstawiamy. Sos podgrzewamy na średnim ogniu, żeby go nieco zredukować. Sosem polewamy rybę i posypujemy sezamem. Podajemy z ryżem i warzywami.

(przepis z moimi drobnymi zmianami wg „Easy Food” May 2016)

Kategorie przepisów