Lemon curd razy dwa..
Jakiś czas temu postanowiłam sobie, że muszę koniecznie spróbować tego słynnego "żółtego ustrojstwa", o którym coraz częściej można poczytać na kulinarnych blogach. Kiedy tylko więc nadarzyła się ku temu okazja, wykorzystałam moją biedną sis, aby przywiozła mi słoiczek tego czegoś wprost z deszczowej Anglii. O czym mowa? O lemon curdzie oczywiście.
Siostra moja zwolenniczką lemon curdu nie jest. Ba, powiem więcej, jest jego zagorzałą przeciwniczką. Nie lubi tego smaku i już. Przez sam ten fakt, ja również byłam uprzedzona i podchodziłam do niego z dużą dawką nieufności. Jakie są moje odczucia? Hmmm..smakuje mi. Może nie pasuje mi zbytnio, podczas wyjadania go łyżeczką ze słoika, ale jako dodatek do ciast, jest rewelacyjny. Mam wrażenie, jakbym ten smak już skądś znała, wcześniej próbowała. Nie wiem..Generalnie: znajomość z lemon curdem uważam za udaną, czego dowodem niech będą poniższe przepisy. Oba zaczerpnięte od niezastąpionych Cudawianek.
Serniczki z lemon curdem (oryginalny przepis TUTAJ).
Smakowały nam bardzo, choć jak dla mnie były troszkę zbyt cytrynowe. Następnym razem soku z cytryny dam troszkę mniej. A że będzie następny raz, tego jestem pewna :)
Składniki:
- 500 gram sera 3-krotnie zmielonego (ja użyłam quarku, Cudawianki posłużyła się ricottą)
- 3/4 szklanki cukru
- 2 cytryny
- 2 jajka
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
Na spód:
- 10 ciastek digestive
- 60 gram masła
Dodatkowo: lemon curd
Wykonanie:
Ser zmiksować z cukrem i jajkami na gładką masę. Z cytryn wycisnąć sok oraz zetrzeć skórkę. Dodać do ciasta, wymieszać. Ciastka dokładnie rozkruszyć (można użyć malaksera albo tak jak ja: włożyć je do plastikowej torebki i potraktować kilka razy wałkiem :)). Masło rozpuścić, ostudzone wymieszać z pokruszonymi ciastkami. Spód papilotek do muffinek wyłożyć masą ciasteczkową, na wierzch położyć masę serową. Piec około 40-45 minut w piekarniku nagrzanym do 165 stopni. Po ostudzeniu posmarować serniczki lemon curdem. Przechowywać w lodówce. Smacznego :)
Madeira cake (oryginał TUTAJ)
Jako, że lemon curd sprawdził się przy serniczkach, postanowiłam wykorzystać go po raz drugi. Przepis znów wyszperałam u Cudawianek, która zainspirowała się ciastem Nigelli Lawson. Piekły je też niedawno Atina i Majanka. Co mogę powiedzieć o tym wypieku? Smaczny, choć jak dla mnie troszkę za suchy. Pyszna posypka z cukru na wierzchu. Świetny pomysł z przełożeniem lemon curdem i kremówką: gdyby nie to nadzienie, myślę, że ciasto nie smakowałoby mi tak bardzo (tu słowa uznania dla Cudawianek, bo to jej pomysł :))
Aha, dałam mniej masła, bo wydawało mi się, że z taką ilością będzie zbyt maślane. Myślę, że było to dobre posunięcie.
Składniki:
- 240 gram niesolonego masła (dałam tylko 200g)
- 200 gram cukru + trochę do posypania góry
- 3 jajka
- 300 gram mąki
- starta skórka oraz sok z 1 cytryny
- po 3/4 łyżeczki sody oczyszczonej i proszku do pieczenia
Dodatkowo:
- lemon curd
- 125 ml śmietany kremówki
- łyżka cukru pudru (dałam dwie duże łyżki)
Wykonanie:
Masło zmiksować z cukrem i startą skórką cytrynową. Stopniowo dodawać po jednym jednym jajku i jednej łyżce mąki, ciagle miksując. Dodać resztę mąki. Na koniec dolać sok z jednej cytryny. Wszystko razem dokładnie wymieszać. Ciasto przełożyć do keksówki wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą. Na górze posypać je obficie cukrem. Piec okoły godziny w 170 stopniach.
Ostudzone ciasto przekroić wzdłuż. Posmarować je kremówką ubitą na sztywno z cukrem pudrem, a następnie lemon curdem. Zajadać ze smakiem :)