Lasagne a’la torcik.
W taki dzień jak dziś lepiej nie myśleć zbyt wiele… Miałam tyle do zrobienia, a wyszło jak zwykle… Młodsza córka uznała, że to ona jest najważniejsza i urządziła koncert na pełne gardło. Jak się można domyśleć, moje plany pozostały w planach do kolejnego zaplanowania…
W takim przypadku dobrze mieć jakiś pomysł na obiad, którego przygotowanie nie zajmie wiele czasu, a będzie smaczne i ciekawe – kto chciałby bowiem jeść coś nieciekawego… takie np przysłowiowe flaki z olejem…
Ja postawiłam na lekkie i zdrowe danie, które sprawdza się w każdej sytuacji i może być dowolnie modyfikowane w zależności od potrzeby. Moja rodzina pokochała je od pierwszego wejrzenia.
Do przygotowania potrawy ze zdjęcia będzie potrzebne:
- 1/2 kg mielonej łopatki wieprzowej (lub innego mielonego mięsa),
- kilka płatów makaronu typu lasagne – z jednego wyjdą dwa kółka
- pomidor
- młoda cukinia
- łyżka bułki tartej
- 1 jajko
- przyprawa Grill Kotanyi
- oliwa z oliwek
- ocet balsamiczny
- sól/pieprz
Płaty makaronu lekko podgotowałam i ułożyłam na ściereczce. Z mięsa mielonego przygotowałam masę, jak na kotlety mielone (mięso+bułka tarta+jajko+przyprawy) z tą różnicą, że dodałam przyprawy Kotanyi, którą dostałam do wypróbowania (przyznam, że ma całkiem ciekawy bukiet smaków i aromatów). Pomidora pokroiłam w plastry i podobnie postąpiłam z cukinią.
Z płatów podgotowanego makaronu wycinałam kółka. W tym celu wykorzystałam pokrywkę od litrowego słoika.
Żaroodporne naczynie posmarowałam oliwą i zaczęłam zabawę w układanie warstw. Na samym dole znalazł się makaron, nad nim mięso, znów makaron, cukinia (oprószyłam ją pieprzem i solą), makaron, pomidor, makaron, mięso itd… Kolejność nie jest aż tak istotna. Na górze piramidki znalazła się warstwa cukinii i pomidora skropione oliwą z oliwek i octem balsamicznym.
Zapiekałam 40 minut pod przykryciem. Przykrycie w tym przypadku jest stosunkowo istotne, ponieważ bez niego makaron się wysuszy i będzie twardy i niesmaczny.
Moja rada: Jeśli dotąd zawsze korzystaliście z gotowych mięs mielonych dostępnych w sklepach, lub z o zgrozo mięs garmażeryjnych, spróbujcie kupić kawałek łopatki wieprzowej, niezbyt chudej i poproście o zmielenie lub zróbcie to sami. Obiecuję, że kotlety mielone zupełnie zmienią swoje oblicze, a Wy już na zawsze pozostaniecie wierni temu sposobowi ich przyrządzania.