Korzenne ciasteczka
Przepis na te łakocie zaczerpnęłam z książki o kuchni żydowskiej. Przypominają włoskie ciastka korzenne, które w Jerozolimie piecze się z okazji Wielkanocy i Bożego Narodzenia. Zrobiłam je z lukrem, i uważam, że o ten lukier za dużo w nich szczęścia. Jak będę je piekła ponownie, to już ich nie ustroję lukrem i kandyzowanymi skórkami, bo dla mnie to za dużo słodkości naraz. :-)
Korzenne ciasteczka
125 g rodzynek
2 łyżki rumu, u mnie pyszna nalewka od Ani
240 g mąki
1/2 łyżki dobrego kakao
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru
1/2 łyżeczki ziela angielskiego
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki soli
150 g gorzkiej czekolady startej na grubych oczkach
125 g masła w temperaturze pokojowej
125 g drobnego cukru
wanilia
łyżeczka otartej skórki cytryny
1 małe jajo
1 łyżka kandyzowanej skórki pomarańczy
Namoczyłam rodzynki w alkoholu przez 10 minut.Wymieszałam mąkę, kakao, proszek, przyprawy, czekoladę.
Do miski miksera włożyłam masło, cukier, wanilię, skórki cytrusów. Ubiłam przez krótką chwilę. Dodałam jajo, znów chwilę miksowałam. Dodałam suche składniki, rodzynki wraz z alkoholem w którym się moczyły. Wymieszałam.
Ciasto ręcznie wyrobiłam. Podzieliłam je na 50 g kawałki. Z kawałków zrobiłam kulki, które spłaszczyłam i ułożyłam na pergaminie na blachach. Na godzinę wstawiłam blachy do lodówki.
Piekłam ciastka w 180 stopniach przez ok. 15 minut. Studziłam na kratce. Kwestię o robieniu lukru i polewaniu nich ciastek omijam, bo tę część przepisu uważam za przesłodzoną, więc zbędną.
*źródło - "Jerozolima" Yotam Ottolenghi, Sami Tamimi