Kawa miętowa - skusisz się?
Kolejny dzień wyzwania u Ewy. Tym razem będziemy się dzielić propozycjami na nasze ulubione kawy. Brzmi łatwo, prawda? Dla tych, którzy są smakoszami i kawoholikami, może i tak. Ja kawę pijam rzadko, najczęściej taką zwykłą z ekspresu, koniecznie z puszystą, mleczną pianką! Latem za to z przyjemnością delektuję się kawą mrożoną, mile widziany dodatek lodów i bitej śmietany. Taką kawą, której prawdziwy kawosz nie uzna, i tylko spojrzy na mnie, z dezaprobatą unosząc brew. Takim deserem właściwie, bo kalorii tam zdecydowanie więcej niż kawy. Dobra nasza, plan jest. Ale co robić, gdy szumnie zapowiadane upały znów Danię ominęły? Jest parno i duszno, bez burzy się nie obejdzie - czuję to w kościach. Albo może raczej opływa mnie ten charakterystyczny aromat gęstego, lepkiego powietrza, który niesie ze sobą pioruny. Niemniej - temperatura nie przekracza magicznych dwudziestu pięciu stopni, jest pochmurno i bynajmniej nie mam ochoty na mój pieczołowicie zaplanowany kawo-deser.
Co robić...?
Czytać. Tak, tak, czytanie dobre na wszystko. Tym razem zaprowadziło mnie na bloga Krasnoludki przy sterach, gdzie jego autorka podzieliła się przepisem na kawę z miętą. Na mojej twarzy w tym momencie wykwitł wielki znak zapytania. Ale jak to...? Kawa i mięta? Czy to może współgrać...? Postanowiłam się czym prędzej przekonać. Oczywiście, przygotowałam ją po swojemu, czyli bez fusów (brr!), za to z ulubioną pianką z mleczka. Koniecznie z dodatkiem gorzkiej czekolady, jak słusznie radzi autorka. Efekt? Przyjemnie zaskakujący. Nie jestem pewna, czy będzie to moja ulubiona kawa, ale smak jest naprawdę bardzo ciekawy. Bardzo rześki, jeśli wiecie, o co mi chodzi. Wrócę do niego z pewnością, być może również w wersji na zimno, jeśli upały w końcu odnajdą malutką Danię...
Kawa miętowa
Składniki: (na 2 kawy)
- 2 łyżeczki zmielonej kawy
- 1 gałązka mięty
- 400 ml wrzątku
- 100 ml mleka
- 1 kostka czekolady
Kawę wsypać do zaparzacza, dodać miętę. Zalać wrzątkiem, odstawić na 5 minut. W tym czasie mleko podgrzać do 60 st. C., spienić, rozlać do szklanek. Zaparzoną kawę wlewać do mleka po ściankach. Na wierzch zetrzeć czekoladę. Podawać natychmiast.
Smacznego!
A tymczasem, do pracy czas się zbierać. I nawet nie będę narzekać na to, że dojechanie na miejsce i powrót zajmą mi trzy godziny, a praca właściwa raptem dwie... Bo w sumie, to całkiem przyjemna praca, i gdyby nie odległości, mogłabym ją przygarnąć na stałe.