Ciasto na wiosnę. Różowe
W weekend mieliśmy gości. Jak zawsze w tego typu sytuacjach, po dwóch pięknych, słonecznych dniach, przyszła szarawa sobota i deszczowo-mglista niedziela. W planie był długi spacer, z którego, wbrew pogodowym przeciwnościom, nie zrezygnowaliśmy. W pewnym momencie co prawda utknęliśmy, i mimo szczerych chęci, próby off-roadu na nic się zdały. Ptysia, czarna jak święta ziemia, zaraz po powrocie wylądowała pod prysznicem. Pączusi się upiekło - krótkie futro ma jednak swoje zalety.
Zmęczeni i zdyszani, zasiedliśmy przy okrągłym stole kuchennym, popijając ciemne piwo i obserwując ciężko pracującego nad posiłkiem C. Żeby nie było - swój wkład w rzeczony posiłek miałam, w postaci domowych bułek do burgerów. C., poza kwintesencją, czyli mięsem, przygotował też sos grzybowy z porto, który zdetronizował wszystko inne. Był tak pyszny, że - jestem pewna - nie tylko mi śni się po nocach. Później przenieśliśmy się na kanapę, i przy dźwiękach muzyki rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. W międzyczasie raczyliśmy się zielonkawym sernikiem i gulaszem przygotowanym nad ogniskiem (smak nie do podrobienia), a spać poszliśmy późno... A raczej wcześnie. Zależy, z której strony spojrzeć.
Tymczasem z pracy dostałam zadanie domowe. Tak, tak, okazuje się, że uczeń ma się uczyć. Ha! To dopiero nowość... Niemniej, miałam przygotować ciasto inspirowane wiosną. I przygotowałam. Najpierw kombinowałam z czymś zielonym, ale gdy koleżanka wspomniała o herbatce z hibiskusa, którą niedawno piła i która bardzo jej smakowała, natchnęło mnie tak, że nie mogłam przejść obok rzeczonego natchnięcia obojętnie.
Spód to blondie, na nim sernik z białą czekoladą - a to wszystko dla zrównoważenia kwaskowatego, malinowo-hibiskusowego musu w bajecznym kolorze. Wierzch oblałam polewą lustrzaną - na drugim zdjęciu widać, jak się w niej wszystko pięknie odbija. Udekorowałam ciasto bezikami posypanymi liofilizowanymi malinami oraz świeżymi owocami. I choć oblewanie nie wyszło mi tak dobrze, jakbym sobie tego życzyła, to i tak z ciasta zadowolona jestem. Uroczo różowe, tchnie optymizmem. Bardzo wiosenne - moim zdaniem.
Pamiętajcie, że przy oblewaniu ciast polewą lustrzaną macie tylko jedną szansę. Na zmrożonym cieście polewa zastyga błyskawicznie, a próby poprawek sprawią, że będzie tylko gorzej. Dlatego z podanego przepisu polewy Wam zostanie - dzięki temu jednak pole manewru jest szersze, łatwiej całą sprawę załatwić.
Do ciasta jak najbardziej można użyć malin mrożonych. A właśnie ciasto z mrożonymi owocami było tematem naszego wspólnego gotowania. Koniecznie więc zajrzyjcie do Ani i sprawdźcie, co ona upichciła.
Sernik z białą czekoladą, musem malinowo-hibiskusowym i malinową polewą lustrzaną
Składniki: (na tortownicę o średnicy 18 cm)
blondie: (na formę o średnicy 16 cm)
- 1 żółtko
- 10 g cukru
- 30 g masła
- 30 g białej czekolady
- 30 g mąki pszennej
- 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
masa serowa:
- 200 g serka kremowego
- 150 g białej czekolady
- 200 ml śmietany kremówki (38%)
- 2 listki żelatyny
mus malinowo-hibiskusowy:
- 250 g malin
- 2 łyżki suszonych kwiatów hibiskusa
- 100 ml wody
- 55 g cukru
- 250 ml śmietany kremówki (38%)
- 3 listki żelatyny
polewa lustrzana:
- 110 g cukru
- 75 g glukozy w płynie
- 75 ml śmietany kremówki (38%)
- 80 g malin
- 110 g białej czekolady
- 5 listków żelatyny
- różowy barwnik spożywczy
dodatkowo:
- maliny świeże
- maliny liofilizowane
- beziki
Żółtko utrzeć z cukrem na puszystą, jasną masę. W tym czasie podgrzać masło z czekoladą, aż czekolada się rozpuści. Mąkę przesiać z proszkiem. Do ubitego żółtka dodać czekoladę, połączyć. Wsypać mąkę, wymieszać.
Ciasto wyłożyć do formy o średnicy 16 cm wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec w 160 st. C. przez 10 minut. Ostudzić.
Przygotować masę serową: Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. 100 ml kremówki zagotować. Dodać odciśniętą żelatynę, wymieszać. Gorącą kremówką zalać posiekaną czekoladę, wymieszać do jej rozpuszczenia. Dodać serek, połączyć. Pozostałą kremówkę ubić, dodać do masy czekoladowo-serowej, delikatnie wymieszać.
Na spodzie tortownicy o średnicy 18 cm ułożyć spód, następnie wylać masę serową. Zamrozić.
Maliny na mus umieścić w garnuszku z wodą i kwiatami hibiskusa. Zagotować, odstawić pod przykryciem, aż całkowicie ostygną. Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. Maliny przetrzeć przez sitko, przełożyć z powrotem do garnuszka. Dodać cukier, podgrzać. Dodać odciśniętą żelatynę, wymieszać do jej rozpuszczenia. Przestudzić.
Kremówkę ubić, delikatnie połączyć z malinami. Wylać na masę serową, zamrozić.
Przygotować polewę: Maliny przetrzeć przez sitko. Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. Cukier, glukozę, kremówkę i maliny podgrzać, aż wszystko się dobrze połączyć. Dodać odciśniętą żelatynę, wymieszać. Zalać masą posiekaną czekoladę, wymieszać do jej rozpuszczenia uważając, żeby nie napowietrzyć masy. Ewentualnie dodać nieco barwnika. Ostudzić do temperatury 35 st. C.
Wyjąć zmrożone ciasto z zamrażarki, oddzielić obręcz ostrym nożem. Ułożyć ciasto na kratce. Polać polewą uważając, żeby dokładnie oblać boki. Zostawić na kilka minut do zastygnięcia, przełożyć na paterę. Udekorować malinami świeżymi i liofilizowanymi oraz bezami.
Smacznego!
A czy ciasto przypadnie do gustu nauczycielom, dowiem się już jutro.