Ciasto czekoladowo-buraczane
No i zrobiło się deszczowo, szaro, zimno, ponuro. Na zewnątrz. Wewnątrz jest radośnie, ciekawie i miło. Dziś posadziłam cebulki tulipanów, szafirków, krokusów, wreszcie!, i iglaki. Z rodziną poszłam do włoskiej restauracji. Wszyscy jedli same włoskie smakołyki, tylko ja z córką - polski żurek. ;-)) Wieczór spędziliśmy w miłej ksiegarni kawiarni przy gorących herbatach z imbirem i korzennych pierniczkach. :-)). Wyszliśmy z kolejnymi, nowymi tytułami: "Pepiki", "Zrób sobie raj", "Krulewna Śnieżka". No i pomaszerowaliśmy na ten Wielki Wybuch do Centrum Kopernika. Chronił nas dach, ale marzliśmy, marzliśmy, marzliśmy, a wielki wychuch był niewielki. Roz-cza-ro-wa-nie i doszczętnie przemoczone buty, bo wszyscy jak jeden mąż, uchodząc po zakończonej imprezie, wpadliśmy w wielką kałużę. Na szczęście w domu czekało ciasto czekoladowe, z burakiem w środku, pocieszające. Burak czekoladowy krzepi. Ciasto o pięknej konsystencji, wilgotne, pachnące. Może się nie poprzeziębiamy. ;-) Dorośli popili herbatą z prądem. Dzieci bez prądu, za to z sokiem malinowym. Odpoczynkowi towarzyszył szelest gazet, po których biegają w zgodzie dwa psy. :-)
Ciasto mocno czekoladowe - buraczane
100 g czekolady mlecznej
100 g czekolady gorzkiej 90%
3 jaja
170 g brązowego cukru, może być trochę mniej
100 ml oleju
100 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
50 g mielonych migdałów
250 g surowych buraków (1 duży)
Czekolady rozpuściłam w kąpieli wodnej. Ostudziłam.
Jaja ubiłam z olejem i cukrem do uzyskania kremowej masy. Następnie dodałam mąkę, proszek i migdały. Delikatnie wymieszałam.
Obrane buraki starłam na tarce na drobnych oczkach i wsypałam do ciasta. Na końcu dodałam czekoladę. Wszystko juz razem wymieszałam i przełożyłam do keksówki wyłożonej papierem. Piekłam przez niecałą godzinę w 180 stopniach.
Po ostudzeniu ciasto przechowuję zawinięte w folię, żeby nie straciło wilgotności.
*źródło - wrześniowa Weekendowa Cukiernia Pinkcake