Chutney ze śliwek
Lubię śliwki w każdej wersji. Do zrobienia z nich chutneya nie musiałam siebie namawiać wcale. Mężowi wydawał się zawierać dość odważne połączenia smaków, a wcale nie wyszedł ekstrawagancko i ma smak upojny, wciągający, a ja tylko muszę uważać, by za szybko nie znikał. ;-)
Chutney ze śliwek
1 kg śliwek węgierek
1 ząbek czosnku
świeży imbir wielkości palca
2 duże cebule
2 duże, kwaśne jabłka, najlepiej szara reneta
1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
3 gwiazdki anyżu
1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
200 g brązowego cukru
100 ml domowego dżemu pomarańczowego
50 ml balsamico
Siekam drobno czosnek, cebule i imbir i wsypuję je do dużego żaroodpornego naczynia.
Ze śliwek wyjmuję pestki i dodaję je do warzyw. Następnie wsypuję tam obrane i pozbawione gniazdek nasiennych jabłka, pokrojone w dużą kostkę. Mieszam je ze śliwkami i posypuję równomiernie cynamonem, kminem, cukrem. Na wierzchu układam kleksy z pomarańczowego dżemu i rozsypuję gwiazdki anyżu. Kropię balsamico.
Całość piekę w 180 stopniach przez ok. 30 minut. Po przestudzeniu i wyjęciu anyżu całość miksuję blenderem. Masę znów podgotowuję, by wrzącą umieścić w słoikach. Pasteryzuję.
Chutney podaję do mięs duszonych czy serwowanych na zimno.
* źródło - "Gurmet" nr 107