Brownies z malinami
Czy ktoś ma już dosyć czekolady? My na pewno nie :) Na to brownies, które znalazłam na blogu Eweny miałam ochotę już od dawna. Wprawdzie nie dodałam białej czekolady, jak to było w przepisie, ale nawet i bez niej ciasto jest pyszne, klasycznie czekoladowe, pachnące tą cudowną słodkością, miękkie, wilgotne, dla nas idealne! Na wierzchu ciasta utworzyła się fantastyczna skorupka, a dodatek malin sprawia, że ma się jeszcze większą chęć wyciągnąć łapkę po kolejny kawałek ...
A przy okazji...ogłaszam, że na moim blogu został właśnie uroczyście otwarty spis treści, który ułatwi wyszukiwanie przepisów. A że łatwo nie było i trudu wymagał, liczę na Wasze dobre słowo ;) Pomogła mi jak zawsze niezawodna Irytek, odsłaniając kilka tajników swojej wiedzy, za co z całego serca dziękuję :)
Składniki:
*150g masła w kawałkach
*200g ciemnej czekolady, w kawałkach
*220g drobnego cukru (1 szklanka)
*2 łyżeczki ekstraktu z wanilii (dałam aromat)
*3 jajka
*150g mąki (Ewena sugeruje 75g mąki zwykłej i 75g mąki ze środkiem spulchniającym, ja dałam tylko zwykłą mąkę, dodając 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia)
*100g białej czekolady, pokrojonej w kawałki(nie dałam)
*150g mrożonych lub świeżych malin
Wykonanie:
Piekarnik nastawić na 180 stopni C. Natłuścić kwadratową foremkę o bokach 19cm (ja piekłam w keksówce, bo nie mam kwadratowej formy), wyłożyć papierem do pieczenia.
Masło i czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Wymieszać z cukrem i ekstraktem z wanilii. Dodać roztrzepane jajka, mąkę, białą czekoladę i maliny. Wymieszać. Masę wyłożyć do przygotowanej foremki i piec około 35 minut. Moje brownies piekło się nieco dłużej.
Ostudzić i pokroić.
Smacznego :)