Bo truskawek nigdy dość
Nie, wcale nie jestem monotematyczna. Po prostu kupiłam, być może już ostatnie w tym roku, truskawki, i kiedy pomyślałam, że jeszcze nie robiłam z nimi sernika, wiedziałam, że to właśnie muszę przygotować. Szukając inspiracji, trafiłam na przepis w gazetce Pieczenie jest proste, nr 3/2009. Sernik bez pieczenia, z dużą ilością truskawek, bardzo apetycznie prezentujący się na zdjęciu. Pomyślałam - dlaczego by nie spróbować...? Ostatnio serniki na zimno bardzo nam smakują, a wiadomo, lato jest (choć deszczowe i chłodne), więc i ciasta powinny się letnio prezentować. Muszę przyznać, że ozdobiony truskawkami w czekoladzie wygląda się naprawdę zachwycająco. I ten różowy kolor... Samym patrzeniem człowiek może się najeść. My jednak poszliśmy dalej - pokroiliśmy i zjedliśmy. I wiecie co? Smakuje tak samo dobrze, jak wygląda. Delikatny, rozpływający się w ustach, bardzo truskawkowy, a z delikatną masą idealnie kontrastują chrupiące w spodzie migdały. Nie jest bardzo słodki, ale przez to jego truskawkowość objawia się w pełnej krasie (nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby dosypać więcej cukru). Na letnie upały, czy deszczowe popołudnia na poprawę humoru. Na codzienny stół do kawy, lub imieninowy dla gości. Sprawdzi się wszędzie tak samo dobrze. Polecam serdecznie!
Truskawkowy sernik bez pieczenia
Składniki:(na tortownicę o średnicy 20 cm)
spód:
masa serowa:
dodatkowo:
Masło rozpuścić i przestudzić.Ciastka drobno pokruszyć, wymieszać z płatkami migdałowymi.Masę połaczyć z masłem, wcisnąć w dno tortownicy wyłożónej papierem do pieczenia.Schłodzić przez 20 minut.
Schłodzony spód podpiec 15 minut w 180 st. C.Ostudzić.
Truskawki zmiksować blenderem na gładki mus z cukrem i ekstraktem.Serek zmiksować z jogurtem na puszystą, gładką masę.Do masy serowej dodać mus truskawkowy, połączyć.
Masę serową wylać na wystudzony spód.Schłodzić przez 5-6 godzin, a najlepiej całą noc.
Truskawki przekroić na pół.Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, maczać truskawki do połowy i odłożyć na talerz wyłożony papierem do pieczenia do zastygnięcia.Truskawkami w czekoladzie udekorować ciasto.
Smacznego!
Zabiegana ta sobota. Ale zabiegana przyjemnie, bo tylko trzy godziny w pracy, a potem już same przyjemności. Jedziemy na pchli targ, gdzie, mam nadzieję, uda mi się dokupić doniczek do kompletu, bo kwiaty mi się rozrastają jak dzikie. No i, standardowo już, pewnie jakieś ciekawe drobiazgi się znajdą...
Uwielbiam takie miejsca - pełen starych rzeczy, z których każda ma swoją, czasem nieopowiedzianą, historię. Domy dla lalek, filiżanki, porcelanowe figurki, zabawne koszulki i czapeczki, wełna, nalepki, wstążki, słodycze, książki, meble, ubrania, sprzęt do łowienia - jedno obok drugiego, wymieszane, ale poukładane w jakiś niepojęty sposób. Można się tam zgubić na kilka długich chwil, zapomnieć o tym, co jest na zewnątrz. Bardzo, bardzo mi się tam podoba.A może i jakieś owoce się znajdą...?
Truskawkowy sernik bez pieczenia
Składniki:(na tortownicę o średnicy 20 cm)
spód:
- 115 g ciastek digestive
- 35 g płatków migdałowych
- 65 g masła
masa serowa:
- 300 g serka kremowego
- 200 g jogurtu naturalnego
- 500 g truskawek
- 110 g cukru
- 1 łyżka ekstraktu z pomarańczy
- 6 łyżeczek żelatyny
- 2 łyżki zimnej wody
- 180 ml gorącej wody
dodatkowo:
- 5 truskawek
- 30 g ciemnej czekolady (70%)
Masło rozpuścić i przestudzić.Ciastka drobno pokruszyć, wymieszać z płatkami migdałowymi.Masę połaczyć z masłem, wcisnąć w dno tortownicy wyłożónej papierem do pieczenia.Schłodzić przez 20 minut.
Schłodzony spód podpiec 15 minut w 180 st. C.Ostudzić.
Truskawki zmiksować blenderem na gładki mus z cukrem i ekstraktem.Serek zmiksować z jogurtem na puszystą, gładką masę.Do masy serowej dodać mus truskawkowy, połączyć.
Masę serową wylać na wystudzony spód.Schłodzić przez 5-6 godzin, a najlepiej całą noc.
Truskawki przekroić na pół.Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, maczać truskawki do połowy i odłożyć na talerz wyłożony papierem do pieczenia do zastygnięcia.Truskawkami w czekoladzie udekorować ciasto.
Smacznego!
Zabiegana ta sobota. Ale zabiegana przyjemnie, bo tylko trzy godziny w pracy, a potem już same przyjemności. Jedziemy na pchli targ, gdzie, mam nadzieję, uda mi się dokupić doniczek do kompletu, bo kwiaty mi się rozrastają jak dzikie. No i, standardowo już, pewnie jakieś ciekawe drobiazgi się znajdą...
Uwielbiam takie miejsca - pełen starych rzeczy, z których każda ma swoją, czasem nieopowiedzianą, historię. Domy dla lalek, filiżanki, porcelanowe figurki, zabawne koszulki i czapeczki, wełna, nalepki, wstążki, słodycze, książki, meble, ubrania, sprzęt do łowienia - jedno obok drugiego, wymieszane, ale poukładane w jakiś niepojęty sposób. Można się tam zgubić na kilka długich chwil, zapomnieć o tym, co jest na zewnątrz. Bardzo, bardzo mi się tam podoba.A może i jakieś owoce się znajdą...?