Biała Pavlova
Kusiła mnie odkąd pamiętam, ale wydawało mi się, że to nie moja liga i pozostaje mi tylko ślinienie się na jej widok, kiedy tylko zobaczę ja na czyimś blogu. Któregoś dnia poczęstowała mnie nią moja kuzynka. Pamiętam, że bardzo mnie zaskoczyła. Jej beza była piękna: idealna i bardzo smaczna. Wzięłam od niej przepis, uzbierałam potrzebną ilość białek i spróbowałam powtórzyć jej sukces. Zrobiłam wszystko zgodnie z przepisem: beza ładnie wyrosła, lekko się zarumieniła i wzorcowo popękała. Niestety, po jej przekrojeniu okazało się, że w środku była kompletnie wyschnięta. Wiedziałam już, że muszę piec ją zdecydowanie krócej. Odczekałam jakiś czas, znów nazbierałam zamrożonych białek i przystąpiłam do kolejnej próby. Tym razem piekłam bezę z 5 białek, a czas pieczenia skróciłam do godziny. I wyszło świetnie. Prezentowała się ładnie zarówno z wierzchu, jak i po przekrojeniu. Myślę, że z każdym kolejnym razem będzie już łatwiej :)
W przepisie od mojej kuzynki nie było mąki ziemniaczanej. Ja ją dodałam, bo widziałam ją w wielu przepisach na Pavlovą, m.in. u Dorotus.
W pieczeniu bezy ważna jest znajomość własnego piekarnika. U jednych osób podany czas lub temperatura mogą być za wysokie lub za niskie i trzeba wtedy dostosować je odpowiednio do własnego sprzętu.
Składniki:
- 6 białek (dałam 5)
- 300g cukru (dałam 250g)
- łyżka octu winnego
- łyżeczka mąki ziemniaczanej
- 500 ml kremówki
- 2 łyżki cukru pudru
- owoce (u mnie świeże maliny i borówki)
- 2 kostki gorzkiej czekolady
Wykonanie:
Kremówkę mocno schłodzić. Ubić ją na sztywno z cukrem pudrem. Gotową bitą śmietanę wyłożyć na upieczoną bezę, tuż przed samym podaniem. Udekorować owocami i ew. posypać startą gorzką czekoladą. Smacznego :)
Zdjęcie przekroju nie zachwyca, ale robiłam je w pośpiechu, bo nie mogliśmy doczekać się degustacji ;)