Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że na około 6 tygodni przed świętami zaczyna się u mnie w domu piernikowe szaleństwo. Najpierw projektujemy szablony, potem skrzętnie je wycinamy i opisujemy. Dopiero potem wyrabiamy ciasto i siedzimy nad nim krojąc, przycinając i zagniatając. Na koniec efekty naszych poczynań lądują w piekarniku skąd trafiają znowu na stół, tym razem do ozdoby