Zguba i przedwyjazdowy torcik
Najbardziej irytujące pytanie świata: kiedy mówisz, że zgubiłeś telefon, i po raz setny słyszysz: Ale gdzie...? Hmm... Jakbym wiedziała, gdzie, to bym go podniosła, i nie byłby zgubiony, prawda...? Ja wiem, że to z troski, i jestem wdzięczna za okazanie zainteresowania, ale... Cóż, nie wiem, gdzie go zgubiłam. Rozpłynął się nie wiadomo kiedy. Co oznacza - zero kontaktu. Co, muszę przyznać, ma też swoje plusy... Ale o nich może innym razem.
Dzisiaj będzie jeszcze jeden zaległy przepis, sprzed wyjazdu do Polski. Powstał, bo nagle naszła mnie ogromna ochota na tort. Znaczy się - na biszkopt z kremem. Zrobiłam taki w wersji mini - żebyśmy zdążyli zjeść przed wyjazdem. Ale wyszedł naprawdę bardzo smaczny, i spokojnie, przygotowany z większych proporcji, sprawdziłby się jako pełnowymiarowy tort, na przykład urodzinowy.
Najpierw chciałam zrobić torcik tiramisu, ale okazało się, że w sklepie nie było mascarpone. Kupiłam więc zwykły serek kremowy, który też bardzo lubię, ale plany niestety legły w gruzach - bez mascarpone bowiem tiramisu nie istnieje. Hmpf... I co teraz...? Ochota na kawę mi nie przeszła... Puściłam więc wodze fantazji, i zaczęłam działać intuicyjnie. Najpierw upiekłam mocno kakaowy biszkopt z dodatkiem kawy. Przez dużą ilość kakao wyszedł nieco cięższy niż standardowy, ale pyszny. Krem przygotowałam najprostszy z możliwych, lekko słodki, bardzo delikatny miks kremówki z serkiem. Tuż przed wyłożeniem na biszkopt przypomniałam sobie o żurawinie w słoiczku - doszłam do wniosku, że ożywi całość. Dodatkowo ciasto nasączyłam sporą ilością kawy zmieszanej z likierem kawowym - i muszę powiedzieć, że całość wyszła naprawdę smakowita. Wilgotna, ale nie ciężka. Smak kawy jest dość wyraźny, krem nadaje lekkości, kwaśna żurawina sprawia, że całość nie jest muląca. Nie wygląda może najpiękniej - nie miałam czasu na wymyślne dekoracje, na użytek domowy taka z kawowych ziarenek sprawdziła się idealnie. Polecam serdecznie - w wersji mini lub maksi, do wyboru.
Torcik kawowy z żurawiną
Składniki: (na tortownicę o średnicy 20 cm)
biszkopt:
- 3 jajka
- 120 g cukru
- 70 g mąki pszennej
- 20 g mąki ziemniaczanej
- 15 g ciemnego kakao
- 1 łyżeczka kawy sypanej
nasączenie:
- 50 ml mocnej kawy
- 25 ml likieru kawowego
krem:
- 250 ml śmietany kremówki (38%)
- 200 g serka kremowego
- 2 łyżeczki cukru waniliowego
- 2 łyżeczki cukru pudru
dodatkowo:
- 125 g żurawiny ze słoika
dekoracja:
- ziarenka kawowe z czekolady
Białka ubić na sztywną pianę. Pod koniec partiami dodawać cukier. Po jednym dodawać żółtka, dokładnie miksując po każdym dodaniu. Mąki przesiać do osobnej miski, wymieszać z kakao i kawą. Po łyżce dodawać do masy jajecznej, miksując na najniższych obrotach.
Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia. Masę wyłożyć do tortownicy, delikatnie wyrównać wierzch.
Piec 25-35 minut w 160 st. C.
Upieczony biszkopt wyjąć z piekarnika, zrzucić z wysokości 60 cm (w formie) na podłogę, wstawić z powrotem do lekko uchylonego piekarnika, wystudzić. Brzegi biszkoptu odkroić nożem od formy, wyjąć ciasto, ewentualnie skroić wierzch, żeby wyrównać powierzchnię. Przekroić w poziomie na pół.
Wymieszać kawę z likierem, nasączyć blaty.
Kremówkę zmiksować na sztywno z cukrem pudrem i waniliowym. Dodać serek, dokładnie wymieszać.
Na talerzu ułożyć jeden blat biszkoptu, wyłożyć żurawinę. Na to nałożyć nieco mniej niż połowę kremu, przykryć drugim blatem. Kremem obłożyć wierzch i boki tortu, udekorować ziarenkami kawowymi.
Przechowywać w lodówce.
Smacznego!
Ostatnio nie mam czasu - posty piszę dosłownie w kilka minut, piekę bardzo mało (ach, jak mi tęskno do spokojnego wyrabiania ciasta drożdżowego!), na znajome blogi praktycznie nie zaglądam, i bardzo mi tego brakuje. Za to spotykam się trochę więcej ze znajomymi, nadrabiam czytelnicze zaległości (znów, póki co, jestem o książkę do przodu) i muszę powiedzieć, że taka odmiana jest całkiem przyjemna.