Zapiekane jajka
Te jajka robiłam po raz pierwszy i niestety chyba po raz ostatni. Jakoś mi nie podeszły. Hmm, może inaczej. Nie były złe, mąż się nimi zajadał, ale mi czegoś w nich brakowało. Jakiegoś zdecydowanego smaku, przysłowiowej "kropki nad i". Trochę mdłe były, za mało przyprawione, trochę za dużo było w nich bułki tartej (choć i tak dałam jej mniej niż zalecano w przepisie). Nie mniej jednak, podaję je jako propozycję we wspólnym wielkanocnym gotowaniu. Może kogoś zainteresują?
Przepis zaczerpnęłam z książki "Kuchnia polska" Ewy Aszkiewicz.
Składniki:
- 6 jajek ugotowanych na twardo
- 2 jajka surowe
- 3/4 szklanki bułki tartej (dałam mniej, około pół szklanki) + trochę do posypania po wierzchu
- cebula
- 6 łyżek gęstej śmietany
- posiekany szczypiorek i natka pietruszki
- sól, pieprz
- roztopione masło
- olej
Wykonanie:
Ugotowane jajka obrać ze skorupek, przekroić wzdłuż na pół, wyjąć żółtka. Cebulę posiekać i podsmażyć na oleju. Żółtka rozetrzeć, dodać bułkę tartą, śmietanę, cebulę, surowe jajka, szczypiorek i natkę. Farsz doprawić solą i pieprzem (dość mocno). Porcje farszu nakładać do białek. Tak przygotowane jajka ułożyć w naczyniu do zapiekania, posypać z wierzchu bułką tartą i skropić roztopionym masłem. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, do momentu, aż bułka tarta na wierzchu równomiernie się zrumieni. U mnie tego zrumienienia nie widać za bardzo, ale byłam tak głodna, że wyciągnęłam je z piekarnika szybciej :) W przepisie podano, że należy je piec około 12-15 minut. Mój piekarnik miał chyba zły dzień, bo trwało to o wiele dłużej ;)