Wigilijne uszka z grzybami
Moje pierwsze, samodzielnie zrobione uszka. I chyba na jakiś czas będą to też moje ostatnie uszka - bo ich klejenie to zdecydowanie nie jest coś, co chciałabym częściej powtarzać :) Tak, leniwa jestem, przyznaję bez bicia :) Potrawy mączne uwielbiam jeść, ale nie znoszę ich przygotowywać. Przepis na uszka znalazłam u Dorotki. Ich wygląd co prawda pozostawia dużo do życzenia, bo tak koślawych uszu (tak, uszu, bowiem uszka są małe, a moje zdecydowanie takie nie były ;) ) to już dawno nie widziałam, ale ich smak nadrabia tą małą niedogodność. Były naprawdę pyszne. Z barszczem stanowiły idealny duet. Taki, jaki powinniśmy kojarzyć z tradycyjną wieczerzą wigilijną..
Składniki:
Ciasto:
- 0,5 kg mąki
- łyżka oleju
- szczypta soli
- woda (tyle, ile mąka zabierze; ja dałam gorącą wodę, bo tak zawsze robi moja mama)
Farsz:
- 15-20 dag suszonych grzybów
- 3 duże cebule
- olej do smażenia
- sól, pieprz
Wykonanie:
Farsz:
Suszone grzyby zalać woda i zostawić na noc. Następnego dnia ugotować je do miękkości w wodzie, w której się moczyły. Wystudzić i drobno posiekać. Cebulę pokroić w drobną kostkę. Zeszklić na oleju. Dodać do niej posiekane grzyby, dusić razem przez chwilę i doprawić do smaku solą i pieprzem (można w razie potrzeby podlać wywarem grzybowym, który został z gotowania).
Ciasto: