Truskawianki ;)
Znalazłam na blogu White Plate przepis na jagodzianki . U Liski prezentowały się tak smakowicie , że się na nie skusiłam . A że pod ręką miałam truskawki , to wyszły mi truskawianki :)
W pośpiechu nie zwróciłam uwagi na fakt , że Liska odmierzała składniki szklanką o pojemności 200 ml - i wszystko , co powinno być mierzone "szklankowo" odmierzyłam szklanką 230 ml . Żeby było ciekawiej , trafiły mi się byle jakie drożdże , które nie chciały rosnąć :(
I tak z przygodami powstały moje truskawkowe bułeczki - trochę za ciężkie ( te okropne drożdże ... ) , ale pyszne , bardzo aromatyczne , o maślanym smaku . Następnym razem zrobię takie z prawdziwego zdarzenia - z jagodami i porządnymi drożdżami , no i dokładnie odmierzę składniki ;)
Składniki : ważne ! szklanka = 200 ml
zaczyn :
- 2 dag drożdży
- pół szklanki mleka
- pół szklanki mąki
- 1/4 łyżeczki cukru
ciasto :
- 12 dag masła o temperaturze pokojowej
- 3/4 szklanki cukru
- 3 żółtka
- cukier waniliowy z prawdziwą wanilią lub olejek waniliowy
- 1/4 łyżeczki soli
- skórka z cytryny ( 2 łyżki )
- 3,5 szklanki mąki
- pół szklanki mleka
nadzienie :
- około 20-30 truskawek ( u Liski 30 dag jagód )
- cukier do smaku - dałam 3 łyżeczki brązowego cukru
- cukier waniliowy
Drożdże rozpuścić w letnim mleku . Po 3 minutach dodać mąkę i cukier i dokładnie wymieszać . Owinąć foliową torebką i zostawić na 30 minut .
W dużej misce ubić mikserem masło , dodać stopniowo cukier , następnie zaczyn . Zmniejszyć obroty miksera i dodawać : żółtka , mleko , wanilię , skórkę , sól i mąkę . Kiedy ciasto będzie gładkie , wyjąć , uformować kulę i owinąć w plastikową folię wysmarowaną masłem ( ja włożyłam do miski i przykryłam foliową torebką ) . Zostawić do wyrośnięcia na 40-60 minut .
Wyrośnięte ciasto podzielić na 15 części , z każdej zrobić placuszek , wypełnić truskawkami wymieszanymi z cukrem . Uformować bułeczkę , posmarować jajkiem i posypać po wierzchu cukrem .
Piec w temperaturze 180 C przez około 30 minut ( aż się zrumienią ) .