Tom Yum. Wariacja na temat.
Dziś zupa tajska, w raczej wariacja na temat, bo w Tajlandii niestety j e s z c z e nie byłam, trudno mi więc prawidłowo zbalansować smaki. Zupę zrobiłam już jakiś czas temu, i dziś niniejszym wyciągam ją z czeluści komputera na światło dzienne - niech ma! Bo pyszna jest :)
W konsumpcji, tudzież pozowaniu do zdjęcia =) pomagała mi z zapałem - Basia :*
Tom Yum. /porcja dla 3 - 4 osób/
Uwaga! Zrobiłam dość duży garnek zupy, tu dodałam szczyptę tego, tu tamtego… Przepis jest dość 'na oko', trzeba kosztować i dosmaczać zupę wg własnych upodobań. Ja np. wolę mniej kwaśną, bardziej pikantną. Powodzenia! :)
1 litr bulionu z kurczaka /lub warzywnego/; 2 pojedyncze piersi z kurczaka, pokrojone w paski; 1 puszka /400 ml/ mleka kokosowego; 2 - 3 łyżki oliwy; 2 szalotki, posiekane; ok 20 dag zielonej fasoli szparagowej; kilka(naście) małych pieczarek, przekrojonych na połówki; kilka(naście) pomidorków koktajlowych, przekrojonych na połówki; 2 - 3 łodyżki trawy cytrynowej; 5 - 7 liści limonki kaffir; sok z 1/2 limonki /opcjonalnie, ja nie dałam, nie chciałam bardzo kwaśniej zupy/; ok 3 łyżek tajskiej pasty Tom Yum*; ok 2 łyżki sosu rybnego; 1 mała czerwona papryczka chilli, posiekana; sól morska, do smaku; ok 1 łyżeczki cukru trzcinowego ;
1 paczka makaronu ryżowego - wstążki
W woku (ewentualnie garnku z grubym dnem) rozgrzewamy oliwę, wrzucamy pokrojoną pierś z kurczaka, solimy do smaku. Smażymy chwilę na dużym ogniu, przekładamy z woka do miski. Na tej samej oliwie smażymy fasolkę, odkładamy na bok. Analogicznie postępujemy z pieczarkami.
Wszystkie podpieczone składniki (mięso i warzywa), wykładamy ponownie do woka, dodajemy posiekaną szalotkę i pomidorki koktajlowe, pastę Tom Yum. Całość zalewamy bulionem, mieszamy. Trawę cytrynową rozgniatamy nożem, dodajemy do bulionu. Wsypujemy liście limonki kaffir, wlewamy mleko kokosowe.
Teraz doprawiamy, tu naprawdę wg uznania. Całą tajemnicą jest zbilansowanie smaków: słodkiego, ostrego, słonego i kwaśnego. Dodajmy (wciąż kosztując!) sosu rybnego, chilli, trochę soli, cukier trzcinowy, ewentualnie soku z limonki (choć kwasota jest już z trawy cytrynowej i liści kaffir - dla mnie było wystarczająco kwaśne).
Makaron ryżowy przygotowujemy wg przepisu na opakowaniu.
Do miseczki nakładamy makaron, zalewamy gorącą zupą. Posypujemy świeżą kolendrą, ewentualnie posiekaną natką pietruszki.
Smacznego!