Śledzie w marynacie miodowej
Śledź pojawi się na świątecznym stole zapewne u większości Polaków, zatem jeśli ktoś chciałby wypróbować jakiś nowy przepis, to jest to ostatni dzwonek na testy.
Śledzie w marynacie miodowej kusiły mnie od pewnego czasu, choć z drugiej strony byłam do nich lekko sceptycznie nastawiona... A mój M. nawet bardzo ;) Wbrew czarnym myślom, śledzie okazały się bardzo smaczne – słodycz miodu przełamana jest cytryną i głęboką nutą octu balsamicznego, a wszystko to doskonale się komponuje. M. stwierdził, że jest zaskoczony, że to jest takie dobre i zjadł większość porcji ;)
A inne pomysły na śledzie znajdziecie dziś na blogach także u Panny Malwinny, Peli i Siankoo :)
ŚLEDZIE W MARYNACIE MIODOWEJ
5 filetów śledziowych a la matjas,
2 średnie cebule,
1/3 szklanki oleju,
1/3 szklanki octu balsamicznego,
2 łyżki miodu,
1 łyżeczka suszonego lub świeżego rozmarynu,
1 cytryna
Śledzie moczyć kilka godzin w zimnej wodzie. Na patelni rozgrzać olej, wrzucić posiekane cebule i smażyć, aż się zeszkli. Dodać miód, ocet balsamiczny i rozmaryn. Podgrzewać około 5 minut po czym zdjąć z ognia i zostawić do ostudzenia. Cytrynę pokroić w półplasterki. Śledzie osączyć i pokroić na kawałki. Umieścić w misce lub słoiku, przekładając warstwami cytryny. Zalać sosem miodowym. Wstawić do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc.
(na podstawie przepisu z tej strony)