Ser dobry na wszystko. Nawet na brak Świąt...
Na blogach zrobiło się świątecznie. Wszędzie babki, mazurki, serniki, faszerowane jajka, baranki, zajączki i kurczaczki. Do mnie jeszcze nie dotarło, że Święta za progiem... Po pierwsze pogoda - śniegu mamy po kostki, na szczęście póki co nie pada nowy, ale wygląda na to, że w tym roku będziemy mieli w końcu, upragnione, białe Święta... Hmm... Co z tego, skoro to nie te Święta powinny być białe...? Ze znużeniem czekam na pierwsze oznaki wiosny - zieloną trawę, przebiśniegi w parku, nieco wyższe temperatury. Słońca na szczęście coraz więcej - mam nadzieję, że zmusi ono wyjątkowo w tym roku opieszałą wiosnę do zajęcia miejsca wszechobecnej zimy. Po drugie - przez całe Święta będziemy pracować. Oboje. Co oznacza, że popołudniami będę chciała wyciągnąć się na kanapie i spać, nie zważając na świąteczne powinności. Zrywanie się z łóżka przed piątą rano skutecznie zabija magię Świąt. Cóż... A po trzecie, i najgorsze, dopadła mnie grypa żołądkowa. Odpuszczę Wam opisywanie szczegółów - niech wystarczy, że przez trzy dni żyłam na herbatce rumiankowej, bo wszystko inne wywoływało w moim brzuchu niepożądanie reakcje. Oznacza to, że nie mogłam myśleć o jedzeniu, patrzeć na jedzenie, więc przygotowywanie jakiegokolwiek jedzenia zupełnie nie wchodziło w grę. Tym sposobem legła idea przygotowania pierwszej w życiu paschy... Może w piątek zrobię jakiś szybki mazurek...? Może. Zobaczymy.
W związku z tym, że są to najbardziej nieświąteczne Święta, jakie pamiętam, dzisiaj zaproszę Was na chlebek. Czy też coś w rodzaju chlebka... Kiedy zobaczyłam przepis na wieniec serowy na blogu White plate wiedziałam, że nie będę się długo ociągać z jego przygotowaniem. Składniki mówiły mi, że wyjdzie z tego coś pysznego... I miałam absolutną rację! Powalił nas z C. na kolana swoim smakiem. Jeszcze przed głośnym protestem mojego żołądka, pewnego pięknego popołudnia, zjedliśmy go niemal całego na jedno posiedzenie. Bardzo wyraźny smak sera, zaostrzony cebulką i podkręcony tymiankiem - poezja. Co prawda następnym razem umieściłabym go w tortownicy, żeby zachował kształt (mój się nieco rozpłynął na boki), ale i tak uważam go za wyjątkowo udany wypiek. Idealnie pasował do wiosennej zupy, o której napiszę Wam już jutro.
Wieniec serowo-cebulowy z tymiankiem
Składniki: (na 1 średniej wielkości wieniec)
- 200 g mąki pszennej
- 20 g świeżych drożdży
- 50 ml letniego mleka
- 50 ml letniej wody
- 1 łyżka mleka w proszku
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka cukru
- 40 g masła
farsz:
- 150 g sera cheddar
- 1 czerwona cebula
- 1 łyżeczka suszonego tymianku
- sól
- pieprz
dodatkowo:
- 1 jajko
- 1 łyżka mleka
Do miski przesiać mąkę. Zrobić wgłębienie, wkruszyć do niego drożdże. Posypać cukrem, zalać połową mleka wymieszanego z wodą, odstawić na 15 minut.
Do wyrośniętego zaczynu dodać resztę płynów, mleko w proszku i sól. Zagnieść ciasto. Masło rozpuścić i przestudzić. Dodać do ciasta. Dokładnie wyrobić gładkie, nielepiące się ciasto. Odstawić na 1 godzinę do wyrośnięcia.
Ser zetrzeć na tarce o drobnych oczkach, cebulę drobno posiekać. Wymieszać z tymiankiem.
wyrośnięte ciasto jeszcze raz szybko zagnieść. Rozwałkować na prostokąt o grubości 1 cm, posmarować farszem. Zwinąć wzdłuż dłuższego boku w ciasny rulon. Przekroić wzdłuż na pół, zwinąć farszem na wierzch. Uformować wieniec. Odstawić do wyrośnięcia na 30-40 minut.
Wyrośnięty wieniec opędzlować jajkiem roztrzepanym z mlekiem, posypać dodatkowo solą i pieprzem.
Piec w 180 st. C. przez 30-40 minut, aż ciasto będzie złoto-brązowe. Wystudzić na kratce.
Smacznego!
Jakaś nie w sosie jestem - głowa ciągle mnie boli, smak rumianku zbrzydł mi już całkowicie, i zupełnie nie wiem, co ze sobą zrobić... Może jednak ta pascha poprawiłaby mi humor...?