Ruchanki
Ach... ruchanki. Od tak dawna to słowo nie jest mi obce, a nadal wywołuje głupawy uśmiech na twarzy :) A przecież to nic innego jak słodkie placki rodem z kuchni kociewskiej. Drożdżowe, pożywne, niezbyt słodkie same w sobie. Dlatego tak ważne jest aby obficie obsypać je cukrem pudrem po usmażeniu. Nazwa ruchanki pochodzi od słowa "wyruchane " :), czyli wyrośnięte i wyrobione.
Pamiętam swoje pierwsze ruchanki, te sprzed kilku lat. Och, to nie było! Wyszły tłuste i nawet od razu po usmażeniu nie zachwycały swoim smakiem.
Dzisiaj powtórka, aczkolwiek przepis już nieco inny. Zdecydowanie godny polecenia. Teraz mogę szczerze napisać, że ruchanki to jedne z najsmaczniejszych placków jakie jadłam w swoim życiu, niezbyt tłuste, maślane, puszyste.
Ruchanki
Składniki:
- 1/2 kg mąki
- 2 szklanki mleka
- 5 dag świeżych drożdży
- łyżka cukru
- łyżka cukru waniliowego
- 1/2 kostki stopionego masła
- 3 żółtka
- szczypta soli
- kieliszek spirytusu, by ciasto nie nasiąkało mocno tłuszczem
- olej do smażenia
- cukier puder do posypania
W niedużej misce rozetrzeć drożdże z cukrem. Dodać 1/2 szklanki letniego mleka i odstawić na kilka do kilkunastu minut (aż podrosną ). Resztę mleka podgrzać z cukrem waniliowym i solą, stopniowo dodawać mąkę. Następnie dodać rozczyn z drożdży, żółtka, spirytus. Dobrze wyrobić ciasto dodając pod koniec stopione letnie masło. Wyrobić dobrze. Odstawić pod przykryciem do wyrośnięcia. Wyrośnięte ciasto zagnieść jeszcze raz, następnie łyżką maczaną w gorącej wodzie nakładać porcje ciasta na rozgrzany olej. Smażyć na złoty kolor z obu stron. Odsączać na ręcznikach papierowych z nadmiaru tłuszczu i na koniec oprószyć cukrem pudrem.
Smacznego :)