Racuchy drożdżowe
Nie mogłam o nich przestać myśleć ostatnimi dniami. Chodził za mną ich smak - smak racuchów smażonych przez babcię w ogromnych ilościach, posypanych grubo cukrem pudrem. Na samą myśl leciała mi ślinka. Tak bardzo się nakręciłam, że mimo moich nieporozumień z drożdżami, postanowiłam takie racuchy przyrządzić własnoręcznie. Przepis zaczerpnęłam od Dorotus. Wyszły smaczne, nawet bardzo, choć z babcinymi konkurować nie mogły. Podejrzewam, że Ona dodawała do nich jeszcze jeden sekretny składnik: swoje serce :) Będę jeszcze trenować i może pewnego dnia uda mi się przybliżyć do tego smaku. Wszak trening czyni mistrza. Pierwszy raz z racuchami uważam jednak za udany :)
Składniki:
- pół kg mąki pszennej
- 50 g świeżych drożdży (pół tradycyjnego opakowania) lub 25 g suchych
- szczypta soli
- 1-2 łyżki cukru
- 1,5 szklanki letniego mleka
- 1 jajko
- cukie puder do posypania gotowych racuchów
- olej do smażenia
- ewentualnie: plasterki jabłka (ja pominęłam, gdyż mój mąż nie lubi racuchów z jabłkami)
Rozczyn:
Do przesianej mąki dodać szczyptę soli, wymieszać. Pośrodku zrobić wgłębienie, do którego pokruszyć świeże drożdże, zasypać je cukrem i zalać pół szklanki letniego mleka. Odstawić na 10-15 minut. (Drożdże suche wystarczy wymieszać z mąką, nie trzeba robić rozczynu)
Do gotowego rozczynu dodać resztę letniego mleka oraz jajko i wymieszać. Ciasto nie powinno być zbyt rzadkie (ale też nie może być za gęste). Odstawić je na 1-1,5 godziny w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (do podwojenia objętości). U mnie objętosć podwoiła się po ok. 40 minutach.
Ciasto nabierać łyżką, za każdym razem maczaną uprzednio w gorącej wodzie (wtedy się nie przykleja tak bardzo). Smażyć na rozgrzanym oleju z obu stron na złoty kolor (olej nie może być rozgrzany zbyt mocno - bo racuchy lubią się szybko przypalać, a wtedy nie zdążą 'dojść' w środku). Gotowe racuchy posypać obficie cukrem pudrem. Smacznego :)