Proziaki i leczo
Już od jakiegoś czasu miałam ochotę na leczo, ale ciągle wypadało mi z głowy, żeby je przyrządzić. Aż trafiłam na smakowity, pięknie sfotografowany wpis Małgosi. Oprócz leczo przygotowała pyszne bułki proziaki. Pierwszy raz spotkałam się z tego typu pieczywem. Jest niesamowite. Dopiero następnego dnia przeczytałam więcej o proziakach we wspomnieniach Ani. Miło wyobrazić sobie, jak jedne kobiety wypiekały je na rozgrzanych płytach pieców i szykowały z nich kanapki dla swoich mężów, a inne smażyły je dla swoich dzieci i podawały np. z kwaśnym mlekiem albo z konfiturą. Proziaki można piec lub smażyć. Ania przygotowuje je na suchej, żeliwnej patelni i są wtedy jasne, a tylko gdzie niegdzie mają brązowe plamki. Ja smażyłam je na oleju i przygotowałam nieco grubsze placki. Smakują podobnie do pity, ale lepiej. Robi się z nich nie tylko kanapki, ale i podaje do ciepłej zupy, do gulaszu, ze zsiadłym mlekiem albo posypane cukrem, polane miodem czy udekorowane dżemem. Przeczytajcie co pisze na ten temat Ania. Bardzo nam smakowały.
Leczo
2 duże cukinie
3 duże cebule
7 świeżych papryk
2 kg pomidorów
ok. 10 parówek (u mnie głównie malutkie, pikantne baranie kiełbaski, ale 2 parówki też się zaplątały ;-))
sól, pieprz, zioła prowansalskie
Cukinie pokroiłam w kostkę i smażyłam na oliwie, połowę na patelni, połowę w dużym garnku. Następnie wrzuciłam do nich posiekaną cebulę i chwilę razem dusiłam.
Oczyściłam papryki, pokroiłam je na kawałki i dodałam do cukinii. Wędlinę pokroiłam na mniejsze kawałki i również dodałam do warzyw.
Na końcu dorzuciłam pomidory, z których najpierw zdjęłam skórki i wycięłam twarde części, a dopiero później pokroiłam je na kawałki.
Całość doprawiłam przyprawami. Na koniec całą potrawę udało mi się już zmieścić w jednym garnku. Dusiłam ją ok. 20 minut.
* źródło - mama
Proziaki
1/2 kg mąki
1 łyżka soli
1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
250 ml zsiadłego mleka albo maślanki
1 łyżka cukru
Mąkę wymieszałam z sodą, solą, cukrem. Powoli wlewałam maślankę i wyrobiłam gładkie, niezbyt twarde ciasto. (Gdyby ciasto się nie lepiło, można dodać mąki, ale u mnie trzeba było dodać ociupinkę maślanki). Od ciasta odrywałam kawałki, formowałam z nich kulki i wałkowałam na grubość racucha (trzeba pamiętać, że placki jeszcze podrosną) okrągły placek o średnicy ok. 15 cm. Kładłam je na gorącą patelnię (u mnie na rozgrzany tłuszcz) i na niezbyt dużum ogniu smażyłam po kilka minut z każdej strony. Warto pamiętać, że można je też upiec w piekarniku.
Jedliśmy je i ciepłe i zimne. :-)
*źródło - blog Waniliowo