Podrywanie na gotowanie. Not! Ale i tak wpis będzie dla mężczyzn: pieczeń z fetą
Dziś poruszymy inny problem, z którym mężczyźni na całym świecie zmagają się może nie co dnia, ale wystarczająco często aby coś temu zaradzić. Otóż jak wiadomo nie od dziś wiele kobiet fascynuje się wegetarianizmem, a niektóre nawet weganizmem. Błonnik zaczyna rządzić w kuchni i zamiast zatopić pszenną, wypieczoną bułeczkę w aromatycznym sosiku musimy wcinać pumpernikiel obłożony tofu. Kobiety jawnie wykorzystują naszą pewną nieporadność w kuchni pod przykrywką dbania o nasze zdrowie. I jest to zawsze równia pochyła – po wspomnianych kanapkach przychodzi zamiana mięsa na kotlety sojowe, masła na
margarynę, a w końcu czerwonego wina na sok z buraków, co jest jawnie sprzeczne z wiarą chrześcijańską bo już sam Jezus w tej sprawie szedł w przeciwną stronę (vide muzeum miejskie w Kanie Galilejskiej)
A skoro już przy religii jesteśmy to pragnę przypomnieć, że mamy Wielki Post. Tak, właśnie do tego zmierzam – kolejny powód żeby ograniczyć nam spożycie mięsa. A my nie po to 10tyś lat odmrażaliśmy sobie tyłki polując na mamuty, żeby teraz nam podawać pieczone bakłażany i smażone medaliony z soczewicy!
Oczywiście drodzy panowie, ja nie namawiam do buntu, każdy z nas wie jak skończyłoby się postawienie sprawy na ostrzu noża – foch przez tydzień i następny kwartał szykujemy sobie jedzonko sami. Nie. Ja namawiam do zejścia do podziemia! Tzw. mięsna szara strefa! Co będziemy potrzebować? Niewiele:
Kilogram mięsa (schab, karczek, polędwica wołowa)
mała kostka sera feta
sól, pieprz, czosnek
opcjonalnie: ziarna jałowca, liść laurowy
Rękaw foliowy do pieczenia w folii (specjalna taka folia do kupienia w sklepach drogeryjnych)
Tutaj mała uwaga – firmy różne sprzedają przyprawy, które od razu mają taki rękaw. Ale uwaga – tego typu gotowce zawierają też różne chemikalia, które nie pasują do zdrowej kuchni, a zawsze istnieje prawdopodobieństwo wpadki. W przypadku własnoręcznie przygotowanego mięsa mamy szansę się wymigać “patrz kochanie, wszystko ekologiczne, a musiałem zjeść mięso bo jak wiesz mężczyźni mają większe zapotrzebowanie na białko, poza tym mięso ma w sobie dużo żelaza, a ja chyba mam anemię taki jestem blady’ – to ostatnie o tej porze roku jest bardzo wiarygodne! No chyba, że jesteś typ latino-macho, ale tacy to akurat z niczego się nie muszą tłumaczyć…
Wracając do naszego mięsa – myjemy i osuszamy ręcznikiem papierowym. Następnie solimy. Soli nie żałujemy, kilogram mięsa może tej soli całkiem sporo przyjąć. Pieprzymy i nacinamy mięso dość głęboko w 2 miejscach, robimy takie w kieszonki w które upychamy ser feta wymieszany z czosnkiem.
Wkładamy na noc do lodówki. Następnego dnia bierzemy rękaw foliowy i wkładamy do niego mięso. Możemy dorzucić 1 cebulę przekrojoną na pół, liść laurowy i zmiażdżone owoce jałowca (na kilo mięsa ja bym użył ok. 4 ziaren). Miażdżyć możemy młotkiem, imadłem, kombinerkami albo jeśli ktoś znajdzie – w moździerzu. W ostateczności możemy je nożyczkami naciąć. Też da radę. Wyjmujemy z piekarnika blachę i pusty piekarnik nagrzewamy do 180st.C. Na blachę kładziemy szczelnie zawiązany rękaw do pieczenia z mięsem i wkładamy do piekarnika. Kilogram mięsa będziemy piec ok. godziny. Na wołowinę można 20min. dłużej.
Po upieczeniu i wystudzeniu obcinamy jeden koniec rękawa, wyjmujemy mięso na talerz lub deskę do krojenia, a sos wylewamy do salaterki. Mięso zjadamy w całości, jako przystawka chleb biały maczany w sosiku, folię wyrzucamy – i już nikt nie może nam nic udowodnić! Oczywiście zjeść kilogram mięsa nie jest łatwo – zaprośmy jakiegoś kolegę, który cierpi podobne katusze, i niech przyniesie dobre, czerwone wino.