Piernik staropolski
No i po świętach...Tyle było oczekiwania, tyle przygotowań po to, żeby dwa dni można było spędzić w spokoju i rodzinym cieple. Mam nadzieję, że tegoroczne świąteczne dni minęły Wam wszystkim wspaniale i radośnie. Ja jak zwykle się przejadłam czyli tradycja została zachowana :) No ale jak tu nie jeść, kiedy tyle pyszności na stołach? ;)
Przed świętami zrobiłam jeszcze zdjęcia dwóch moich wypieków, tylko nie miałam czasu ich opublikować. Dziś pierwszy z nich: piernik staropolski. Robiłam go pierwszy raz z przepisu podanego przez Apolkę. Miałam z tym wypiekiem trochę problemów. Ciasto po leżakowaniu było zbyt rzadkie, żeby dało się je podzielić na 3 części i rozwałkować, jak podano w przepisie, dlatego też całe ciasto zapakowałam w blaszkę i upiekłam w całości, a potem po prostu je rozkroiłam. Mogłam pewnie dodać mąki i spróbować z tym wałkowaniem, ale jakoś nie miałam na to wtedy ochoty. Poza tym, piernik mój jest ciut za twardy. Upiekłam go 5 dni przed wigilią, ale jakoś do dziś za bardzo nie zmiękł. Nie jest to jednak jakaś duża wada, bo z kubkiem herbaty pasuje idealnie. Sam smak zaś bardzo mi odpowiada. Taki prawdziwy, tradycyjny piernik - pyszności po prostu. Polecam każdemu wypróbowanie tego ciasta.
Przepis ten dodaję do akcji "Kuchnia Świąteczna i Noworoczna" Olgi Smile.
Składniki: ( ja robiłam z 3/4 porcji):
- pół kg miodu
- 2 szklanki cukru
- 25 dag masła
- 1 kg mąki pszennej
- 3 jajka
- 3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
- pół szklanki mleka
- pół łyżeczki soli
- 2-3 torebki przypraw korzennych
Do przełożenia u mnie:
- 1,5 słoiczka powideł śliwkowych
- tabliczka czekolady
Dodatkowo:
- polewa czekolodowa ( u mnie tabliczka czekolady rozpuszczona na parze z 50 g masła) lub lukier
Wykonanie:
Ciasto przygotowuje się 5-6 tygodni przed świętami i przechowuje do czasu pieczenia w chłodnym miejscu, najlepiej w emaliowanym garnku.
Miód z cukrem i masłem podgrzewać, prawie do wrzenia, po czym ostudzić. Do schłodzonej masy dodać mąkę, jajka, sodę rozpuszczoną w mleku, sól i przyprawy korzenne. Ciasto starannie wyrobić, przełożyć do emaliowanego lub kamionkowego garnka, przykryć ściereczką i odstawić w chłodne miejsce na kilka tygodni.
Moje ciasto po leżakowaniu prezentowało się tak: KLIK.
Na kilka dni przed wigilią (3-4 dni) ciasto podzielić na trzy równe części i rozwałkować, podsypując mąką, na grubość około pół cm. Każdy placek piec osobno w blasze wysmarowanej tłuszczem w temperaturze około 160-180 stopni przez 15-20 minut (czas pieczenia zależy od grubości ciasta). Upieczone placki przełożyć. Ja wykorzystałam do tego powidła śliwkowe, które podgrzałam w rondelku i do ciepłych dodałam czekoladę w kostkach. Mieszałam wszystko, aż do rozpuszczenia czekolady. Ciepłymi powidłami z czekoladą przełożyłam piernik, po czym zawinęłam go w lnianą ściereczkę i folię spożywczą. Tak zawinięty piernik czekał do wigilii, kiedy to oblałam go polewą z czekolady. Ciasto długo zachowuje świeżość. Smacznego :)