Piernik staropolski - etap I
Mam marzenie, aby pod koniec listopada spadł śnieg. Może tak prószyć, aż do końca grudnia. A wraz z Nowym Rokiem powinna przyjść wiosna!
Uwielbiam grudzień i świąteczną atmosferę. Pomijając konsumpcyjny aspekt kupowania prezentów, nie przeszkadzają mi mieniące się na drzewach światełka, bombki w marketach i mikołaje w czekoladzie. Mimo, że co roku rozpoczynam przygotowania do Bożego Narodzenia całkiem wcześnie, to zawsze jakoś zapominam o pierniku staropolskim.
Ciasto na dojrzewający piernik staropolski należy przygotować ok. 5-6 tygodni przed pieczeniem. Tak się składa, że teraz jest na to idealny czas. Już od kilku lat się za niego zabieram i w końcu udało mi się zmobilizować w odpowiednim momencie. Ufam tradycyjnym recepturom, ale lubię słuchać w kuchni kulinarnej intuicji i do każdego dania przemycać szczyptę siebie. Dlatego miałam w planach przejrzeć kilka tradycyjnych receptur i odrobinę je zmodyfikować pod swój smak. Zanim jednak się za to zabrałam, trafiłam na blog Around the kitchen table, na którym Ewelina zrobiła podobny zabieg. Przekształcony przepis bardzo mi odpowiadał, dlatego przygotowując swój piernik zaufałam jej i trochę go jeszcze zmieniłam (np. dlatego, że eksperymenty z ksylitolem jeszcze przed mną).
Kilka dni przed świętami zabieram się za drugi etap - pieczenie. Jeszcze nie wiem czym przełożę mój piernik, bo pomysłów mam kilka. Mam nadzieję, że jego smak wynagrodzi tych kilka tygodni czekania!
Piernik staropolski - etap I
- 500 g dobrej jakości miodu
- 250 g cukru trzcinowego
- 250 g masła
- 700 g mąki pszennej
- 300 g mąki pszennej razowej typ 2000
- 3 jajka
- 100 ml mleka
- 3 łyżki sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki soli
- 60 g przyprawy korzennej (bez dodatku mąki/kakao/cukru, u mnie mieszanka: cynamonu, suszonego imbiru, anyżu, kardamonu, goździków, gałki muszkatołowej, kolorowego pieprzu, ziela angielskiego)
- 3 cm korzenia świeżego imbiru
- 3 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej (najlepiej domowej, smażonej w cukrze)
- skórka starta z 1 pomarańczy
- skórka starta z 1 cytryny
- łyżeczka ekstraktu z wanilii
- W rondlu z grubym dnem umieszczamy masło, cukier oraz miód. Stawiamy na małym ogniu i podgrzewamy do rozpuszczenia. Dodajemy ekstrakt z wanilii, świeżo starty imbir, skórkę kandyzowaną oraz świeżo startą z cytrusów. Rondelek zestawiamy z ognia i studzimy.
- W tym czasie do zimnego mleka dodajemy sodę oczyszczoną, energicznie mieszamy.
- Do dużej misy przesiewamy mąkę pszenną i dodajemy mąkę razową. Wsypujemy również przyprawy korzenne i szczyptę soli.
- Ostudzoną masę miodowo-maślaną przelewamy do dużej miski. Masa powinna być letnia, lecz nie za zimna. Stopniowo dodajemy do niej mąkę, na przemian z mlekiem z sodą oraz jajkami. Cały czas wyrabiając ciasto mikserem lub drewnianą łyżką.
- Dobrze wyrobione ciasto będzie klejące, ale przy tym plastyczne. Przekładamy je do glinianego/kamionkowego naczynia (ja wybrałam do tego makutrę), przykrywamy ściereczką i stawiamy w chłodnym miejscu na 4-6 tygodni. W tym czasie ciasto będzie dojrzewało.