Panierowany camembert
Macie ochotę na szybką przekąskę, drugie śniadanie albo lunch, przy którym prawie nic nie trzeba robić, a efekt zawsze jest pyszny? Zapraszam na panierowane camemberty....
Nasze camemberty zostały zjedzone na sobotni lunch (ależ światowo zabrzmiało), bo śniadanie było dosyć późno, a obiadu jakoś nikt nie miał weny robić, a wiadomo mój głodomor głodny o każdej porze dnia i nocy. Tak więc zapytany najpierw, mój niespełna pięciolatek, czy zje panierowany ser z sałatą, żurawina i dżemem z mirabelek, ochoczo odparł że i owszem.... już chyba nic na jego kulinarnej liście mnie nie zdziwi (są już na niej między innymi mało dziecięce czarne oliwki, chorizo, bób, czosnek w dużych ilościach, brukselka pieczona, sos chilli, dynia marynowana, szpinak w każdej postaci i wiele wiele innych, o których w tej chwili nie pamiętam). Wracając do naszego lunchu to zakupiłam dla nas 3 naturalne camemberty, a następnie obtoczyłam je w rozkłóconym jajku i potem w bułce tartej i usmażyłam na złoto na oleju. Po rozkrojeniu były idealnie kremowe i ciągnące. Zjedliśmy je z roszponką i częściowo z dżemem żurawinowym, a kiedy się skończył to z dżemem z tegorocznych mirabelek. Nie wiem czy mi te mirabelki nawet bardziej nie podeszły dzięki swojemu zrównoważeniu słodkości i cierpkości.... Jednym słowem było PYSZNIE.