Mus jabłkowy vel jabłka prażone
Mój mąż z wszystkich moich ciast, jak do tej pory, najbardziej upodobał sobie szarlotkę. Ja natomiast jestem dobrą żoną i żeby się jemu troszkę przypodobać zasiadłam do żmudnego obierania, krojenia i gotowania zakupionych przez niego jabłek. Zrobiłam kilka słoiczków musu, który zimą idealnie będzie się nadawał do ciasta. Jeśli znajdę czas, to niedługo zrobię jeszcze jedno podejście do tej marmoladki.
Ponieważ Tatter z bloga Palce Lizać zorganizowała dziś Dzień Jabłka, dołączam się do tej zabawy z moją propozycją.
Składniki (ja robiłam raczej na oko, ale postaram się jakoś to poukładać):
- ok. 4kg jabłek (u mnie antonówki)
- cukier (ja dodałam ok. 300 g chyba, ale ilość zależy oczywiście tylko od tego, jak słodki mus chcemy uzyskać)
- cynamon (2-3 łyżeczki)
- pół łyżeczki mielonych goździków
- kilka łyżek soku z cytryny
Wykonanie:
Jabłka obrać, wykroić gniazda nasienne. Pokroić je na mniejsze kawałki i skropić sokiem z cytryny. Umieścić jabłka w garnku, podlać wodą (ok. pół szklanki). Dusić na małym ogniu, aż rozpadną się do konsystencji musu, co jakiś czas mieszając (można podlewać wodą, jeśli zaczną się przypalać). Mnie zajęło to ok. 50 minut. Po tym czasie dodać cukier, cynamon i goździki. Starannie wszystko wymieszać i smażyć razem jeszcze około 15 minut. Gorący mus przełożyć do wyparzonych słoików, zakręcić i pasteryzować ok. 20 minut. Smacznego :)