Murzynek z wiśniami
Kupiłam pierwsze wiśnie w tym roku. Poszukałam przepisu i upiekłam z nimi ciasto. Po upieczeniu wyglądało ono średnio ciekawie: wszystkie wiśnie opadły w nim na dół (mimo, że obtoczyłam je w mące), a duża ilość kakao sprawiła,że są mało widoczne. Nie przeszkodziło to jednak w szybkim pochłonięciu ciasta, gdyż okazało się one bardzo smaczne. Do zdjęcia ostał mi się jeden kawałek, mało reprezentatywny, no ale cóż, musi wystarczyć ;) Przepis na tego murzynka znalazłam u Evenki i jest to moja propozycja do akcji "Kwitnąca wiśnia" prowadzonej przez Mirabelkę.
Składniki:
- kostka margaryny
- 2 szklanki cukru (dałam 1,5 szklanki)
- pół szklanki wody
- 3 płaskie łyżki kakao
- 4 jajka
- 2 szklanki mąki
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- cukier waniliowy
- pół kilograma wydrylowanych wiśni
Wykonanie:
W garnku rozpuścić margarynę. Dodać wodę, cukier, kakao oraz cukier waniliowy. Gotować razem chwilę, cały czas mieszając, do momentu, aż cukier się rozpuści. Zdjąć z ognia i przestudzić. Z powstałej masy odlać pół szklanki na polewę. Do reszty dodać żółtka oraz mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Z białek ubić pianę i wmieszać ją delikatnie do ciasta. Na koniec dodać obtoczone w mące, wydrylowane wiśnie. Gotowe ciasto przełożyć do blaszki wysmarowanej masłe i wysypanej bułką tartą. Piec w piekarniku nagrzanym do 180-200 stopni przez ok. godzinę. Gotowe, ostudzone ciasto polać wcześniej pozostawioną polewą. Smacznego :)
Z reszty wiśni zrobiłam kompot. Każdy chyba wie, jak go przyrządzić, więc tylko zdjęcie, bez przepisu :)