Moskol
Dopiero co wróciłam z Zakopanego, a już tęsknię. Dlatego też przydarzyła nam się taka właśnie góralska kolacja.
Z pewnością jedliście takie lub podobne placki ale może nie wiecie, że nazywają się Moskole.
W Zakopanem możecie je zjeść np. W „Karcmie po Zbóju” ( www.karcmapozboju.pl ) na Krupówkach. Przychodzę tam często między innymi z powodu atmosfery, którą tworzą grający tam każdego dnia górale. Siadam zazwyczaj na balkonie, żeby nasłuchać się ich śpiewu i dźwięku skrzypiec. Teraz jednak, żeby przypomnieć sobie pewne smaki, a Was przybliżyć do Moskoli posłużę się fragmentem książki Wandy Czubernatowej, dzięki której zawsze mogę zjeść coś po góralsku :-)
„Godałak Florokwi idze ku dworowi
a on ino ku mnie, bo czuł moskol u mnie
Zakochana Kaśka:
Moskola-m upiekła, spyrki nawarzyła
pierzynkę zagrzoła, okno otworzyła”
I właśnie po tej radosnej twórczości przyszedł czas na przepis :-)
Składniki:
½ kg mąki
1 kg ziemniaków
sól
gęste kwaśne mleko
Przygotowanie :
Ziemniaki ugotować i przecisnąć przez praskę, kiedy wystygną dodać mąkę, sól i kwaśne mleko. Mleka dodajemy tyle, żeby ciasto odchodziło od ręki. Ciasto ugnieść, robić kulki i zgniatać dłońmi placki na grubość palca. Piec na patelni np. teflonowej bez tłuszczu aż do momentu kiedy placki nabiorą brązowych plamek z dwóch stron.
To są placki, które oryginalnie robi się na blasze.
Placuszki można jeść z masłem lub skraweczkami ;-)
Jak pisze Pani Czubernatowa istniał zwyczaj, że moskola się nie kroi, tylko odrywa po kawałku i przyjada ukrojonej słoninki (boczku).
Mniam!!! Smacznego :-)