Mission impossible, czyli tort podróżny
Jadąc do Polski wiedziałam, że w planie jest impreza urodzinowa mojej Siostry. Skromna - na osiem osób zaledwie. Ale nawet wtedy konieczny jest tort, tym bardziej, że urodziny pięknie okrąglutkie, bo dwudzieste. Powzięłam więc niezwykle ambitne postanowienie - ja ten tort przygotuję w ramach urodzinowej niespodzianki. Tylko jak to zrobić, żeby mi to cudo przetrwało prawie tysiąc kilometrów w aucie...? Myślałam długo i intensywnie - bo jednak jest to naprawdę spore wyzwanie. Całość musiała być sztywna, niezniszczalna, a w dodatku smaczna. Hmpf...
Biszkopt - standard. Zawsze wychodzi, jest pyszny, idealna baza do dalszych działań. Krem - standardowy, czyli kremówka z serkiem, dodatkowo usztywnione żelatyną, żeby trzymało fason. Dodatek wanilii będzie idealny. Co dalej...? Trzeba przecież dodać jakąś wyraźną smakową nutę. W końcu pomyślałam, że przygotuję warstwę malinową. W sklepie jednak malin nie mieli... Zamiast tego nabyłam mrożoną mieszankę jeżyn, jagód i żurawiny, i przygotowałam mus, oczywiście usztywniony żelatyną. Sprawdził się na medal - ciasto było idealnie słodkie, nie nudne. Pycha!
Pozostała rzecz najważniejsza - co zrobić, żeby całość przetransportować bez uszczerbku na urodzie...? Z pomocą przyszła mi masa plastyczna z poprzedniego posta. Po pierwsze - dodatkowo usztywniła ciasto. Po drugie - sprawiła, że nawet jeśli przesuwało się trochę w opakowaniu i obijało o ścianki, nie zniszczyło się. Z dumą informuję - po dwunastu godzinach podróży było śliczne i smaczne, i zrobiło furorę. Oczywiście wiem, że obiektywnie zbyt piękne nie jest - raczej krzywe, a dekoracja skromna i bez szału (nie potrafiłam wyciąć ładnych literek, więc jest rybka - znak zodiaku Młodej. Oczywiście, Tata bąkał coś o karpiu, i że Wigilia to już dawno była przecież...). Ale poświęciłam mu tyle myśli i czasu, starałam się ogromnie, i jestem z niego naprawdę szalenie zadowolona. W dodatku moja Siostra była w ciężkim szoku, i ochom i achom nie było końca. Mission impossible okazało się wykonalne i przyniosło zamierzony efekt. Wspaniale!
Zdjęć środka nie ma - nie miałam kiedy zrobić, niestety...
Tort z kremem i musem owocowym
Składniki: (na tortownicę o średnicy 26 cm)
biszkopt:
- 10 jajek
- 375 g cukru
- 230 g mąki pszennej
- 90 g mąki ziemniaczanej
mus owocowy:
- 600 g mrożonej mieszanki jeżyn, jagód i żurawiny
- 75 g cukru
- skórka otarta z 1 cytryny
- 150 ml soku z czarnych porzeczek
- 4 łyżeczki żelatyny
- 1 łyżka zimnej wody
krem:
- 300 ml śmietany kremówki (38%)
- 200 g serka kremowego
- 4 łyżeczki cukru pudru
- 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
- 4 łyżeczki żelatyny
- 1 łyżka zimnej wody
- 50 ml gorącej wody
nasączenie:
- sok z 1 cytryny
- 25 ml wódki
krem maślany:
- 200 g miękkiego masła
- 135 g cukru pudru
- 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
dodatkowo:
- masa plastyczna do dekoracji
Biszkopt: Białka ubić na sztywną pianę. Partiami dodawać cukier, nie przerywając miksowania. Po jednym dodawać żółtka, dokładnie miksując po każdym dodaniu. Na końcu partiami wsypywać przesianą mąkę, miksując na najniższych obrotach. Spód tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia lub folią aluminiową. Masę wylać do formy.
Piec w 170 st. C. 70-80 minut, do tzw. suchego patyczka. Upieczony biszkopt zrzucić na ziemię (w formie) z wysokości 60 cm, po czym wystudzić w uchylonym piekarniku.
Zimny biszkopt przeciąć na trzy blaty, ścinając z wierzchu ewentualną górkę - tak, żeby był idealnie płaski.
Owoce włożyć do garnka, dodać skórkę z cytryny, cukier i sok. Gotować na średnim ogniu, aż część płynu odparuje, następnie jeszcze gorące przetrzeć przez sitko. Dodać wcześniej namoczoną w zimnej wodzie żelatynę, mieszać aż do rozpuszczenia. Ostudzić.
Dwa blaty biszkoptu - spodni i środkowy - umieścić w obręczach. Nasączyć sokiem z cytryny wymieszanym z wódką. Mus owocowy podzielić na pół i wylać na spody. Umieścić w lodówce, aż wszystko dobrze zastygnie.
Żelatynę do kremu namoczyć w zimnej wodzie, następnie zalać gorącą i mieszać aż do rozpuszczenia. Ostudzić. Kremówkę ubić na sztywno z cukrem pudrem i ekstraktem, dodać żelatynę, dokładnie wymieszać. Dodać serek, połączyć. Masę podzielić na pół, wyłożyć na zastygnięty mus. Schłodzić w lodówce przez 30-60 minut.
Schłodzone blaty wyjąć z obręczy. Na paterze ułożyć spodni blat, na niego kolejny, przykryć ostatnim, bez kremu. Wstawić do lodówki.
Masło ubić na puszystą masę, pod konie partiami dodając cukier puder i ekstrakt. Obłożyć masą tort, wyrównać. Schłodzić w lodówce przez 2-3 godziny, żeby masa dobrze zastygła.
Tort dowolnie udekorować masą plastyczną.
Smacznego!
Wiem, wiem - ten post skromnością nie grzeszy, ale już dawno nie byłam tak dumna z żadnego ze swoich wypieków. W dodatku wyszedł naprawdę smaczny - w warunkach domowych, kiedy nie będziecie chcieli go wieźć przez trzy kraje, do musu wystarczy dodać połowę żelatyny, a do kremu nie trzeba dodawać jej wcale - jest wystarczająco sztywny. Ozdobić można tak jak ja - masą cukrową, lub zrobić nieco więcej kremu śmietanowego i nim pokryć wierzch i boki. Wtedy przygotowanie kremu maślanego nie jest konieczne - ma on za zadanie odizolować śmietanę od masy cukrowej i sprawić, że ta ostatnia będzie się ładnie trzymać. Tort - moim zdaniem - bardziej letni, delikatny, naprawdę smaczny. Polecam!