Mfalme ombe
Skończyło się spaghetti. Już nie ma co odgrzewać. :-) Wypadało wybrać się po zakupy i wymyślić coś na obiad. Dziś poleciałam do Kenii. Tę podróż odbyłam w łatwy sposób dzięki książce Anny Kwiatkowskiej i Tomasza Rudomino "Podróże ze smakiem".
"Miałam farmę w Afryce u stóp wzgórz Ngong..." Podróż do Kenii była przede wszystkim opowieścią o Karen. A propozycja dania taka nie za bardzo afrykańska, no moze że w Kenii rosną jabłka i borówki. :-) W Danii na pewno. Może więc ta podróż była w obydwu kierunkach. Na pewno była satysfakcjonująca. :-))
Mfalme ombe
1 kg filetu z wołowiny, a najlepiej z dziczyzny (u mnie polędwica wołowa)
1 kawałek świeżego imbiru (ok. 6 cm), obranego
1 łyżeczka ziaren kolendry
sporo pieprzu
2 ząbki czosnku
łyżka oliwy
2 łyżki miodu
pół szklanki czerwonego, wytrawnego wina
3 winne jabłka
2 łyżki dżemu z brusznicy, żurawiny lub aronii
sól
pieprz, u mnie cytrynowy
Kolendrę uprażyłam na suchej patelni i zmieliłam.
Wymieszałam oliwę z kolendrą i pieprzem i natarłam mięso.
Czosnek i imbir pokroiłam w plasterki. Obłożyłam nimi mięso. Zostawiłam je na kilka godzin.
Jabłka obrałam i pokroiłam na połówki. Wydrążylam środki. Nałłożyłam w nie dżem.
Jabłka ułożyłam na spodzie brytfanny, a na nich mięso. Oblałam je winem, posmarowałam z wierzchu miodem, posypałam solą i cytrynowym pieprzem.
Piekłam prawie 2 godziny w 180 stopniach, przykryte. Z jabłek i dżemu zrobił się mus.