Masło orzechowe z migdałami
Kiedyś nie lubiłam. Dziś mogłabym wyjadać prosto ze słoiczka. Koniec końców zdecydowałam się na domowe. Sklepowe są dla mnie odrobinę za słone. Poza tym wolę, gdy orzechy nie są idealnie zmielone. Dodałam migdały żeby wzmocnić efekt chrupania :)
Składniki:
- 300 g orzechów arachidowych (ziemnych) - nieprażonych, niesolonych
- 100 g płatków migdałów
- płaska łyżeczka soli
- 2 łyżki oleju rzepakowego do uprażenia orzechów
- dodatkowa łyżka oleju rzepakowego*
Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Orzechy wsypać do miski, dodać 2 łyżki oleju i sól - wymieszać. Całość przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, równomiernie rozłożyć i włożyć do piekarnika na 10-15 minut (raz czy dwa razy przemieszać orzechy). Ostudzić.
Do malaksera przełożyć orzechy i miskować. Miksować. Miskować. Najlepiej z przerwami żeby silnik maszyny mielącej (malakser, ale może być też blender) wytrzymał tą ciężką robotę :) Cały proces powienien zająć 10-15 minut - w zależności czy chcecie mieć chrupiące czy aksamitnie kremowe masło orzechowe. * Orzechy w miarę miksowania 'puszczą' swój tłuszcz, ale polecam dodać jedną łyżkę oleju (tak po 5 minutach) - będzie się lepiej miksować. Masło może wyjść odrobinę płynniejsze niż to sklepowe, ale to nic. Przechowujemy je w lodówce, gdzie lekko twardnieje, więc będzie mieć idealną konsytencję.
Po zmieleniu orzechów dodać do nich płatki migdałów. Wmieszać je w masło za pomocą drewnianej łyżki. Podczas mieszania można jej dodatkowo lekko porozbijać, ale nie za dużo - mają w końcu być wyczuwalne i chrupiące.
Początkowo planowałam użyć oleju arachidowego żeby pozostać w orzechowym klimacie, ale problemy z jego dostępnością i dość wysoka cena sprowadziła mnie do sprawdzonego oleju rzepakowego. Na pewno większość z Was ma go pod ręką, a jeśli nie, to można go kupić na każdym kroku. A polecam go dlatego, że przez neutralny smak, aromat i klarowną konsystencję w żaden sposób nie wpłynie na smakowo-zapachowe walory masła orzechowego.