Marchewka po koreańsku
To jedna z najlepszych "sałatek" jakie jadłam w Związku Radzieckim. Można ja było kupić na niemal każdym bazarze. Często też w każdym prywatnym domu. Prosta i smaczna.
3 lub 4 (ok. 0,5 kg) obrane albo wyszorowane marchewki posiekane w długie cienkie paski tzw. warzywa julienne
pół szklanki oleju bezsmakowego
sok z połowy cytryny - można też użyć octu (2,5 łyżki stołowej 9-10% octu spirytusowego albo 4 łyżki 6%)
2 łyżki ziaren kolendry - trzeba je utrzeć w moździerzu albo zmielić w młynku
szczypta ostrej mielonej papryki - można dodać więcej
5-6 ząbków czosnku - przeciśniętego przez praskę (można też więcej albo mniej)
sól do smaku
kolendra do posypania (nie koniecznie)
Posiekaną marchewkę solę, mieszam i odstawiam na 20 minut.
W kubku mieszam sok z cytryny/ocet i oliwę, dodaję dobrze utartej kolendry i papryki oraz czosnek. Musi powstać w miarę jednolita emulsja. Sosem zalewam marchewkę i mieszam dokładnie w dużej misce. Marchew nakrywam talerzem - tak by przykrywał całą marchew i stawiam na nim puszkę np. pomidorów - jakakolwiek się nada. Ma obciążyć marchew, tak by cała przeszła sosem. Odstawiam ją na co najmniej 20 minut.