Kurczak pod chrupiącą imbirową pierzynką.
Mamo, zrób frytki, kup chrupery, chodźmy do McDonalda, zamówmy pizzę… Bez przerwy słyszę to samo od starszej córki. Jej apetyt na tego typu dania powraca nieustannie, niczym bumerang. Ja jednak, jako mama umiejąca czytać etykiety, preferuję domową kuchnię. Kto powiedział, że musi być nudna? Dziś nawet niereformowalna fanka fast foodów już rozumie, że domowy obiad może równie atrakcyjny – o ile nie bardziej.
Dziś zapraszam na domowe chrupiące kurczaczki z imbirową nutą. Jedna i podstawowa zasada: imbir musi być świeży, suszony odpada. Za to pozostawiam Wam wybór co do części kurczaka, jakiej użyjecie do tego dania. U nas udka, a dokładnie ich górne części. Głównie dlatego, że właśnie takie znalazłam w zamrażalniku.
Do przygotowania kurczaka będziemy potrzebować:
- mięso kurczaka
- kawałek świeżego imbiru wielkości połowy kciuka
- 1 jajko
- kilka łyżek bułki tartej
- przyprawy: sól, pieprz
Mięso podgotowałam na parze, uzyskując przy okazji bazę do zupy i skracając tym samym czas późniejszego pieczenia. Kiedy przyszła już na nie pora, było lekko przestudzone. Imbir starłam na drobnej tarce, roztrzepałam z jajkiem. Dodałam sól, pieprz i bułkę tartą. Trudno napisać ile bułki tartej należy wsypać. Zależało mi, aby uzyskać konsystencję gęstego błotka – tak, by nie spływało z mięsa podczas pieczenia. Naczynie do pieczenia skropiłam lekko oliwą, by mięso nie przywarło do niego. Bułkę tartą nakładałam zwilżoną ręką na mięso, starając się, by wszędzie było w miarę równo. Na koniec skropiłam mięso oliwą i zapiekłam na złoty kolor.
Sama zdziwiłam się, że tak ładnie i smacznie wyszło i tym sposobem udowodniłam, że wcale nie jestem uzależniona od gotowych panierek do pieczenia.
Smacznego ?