Krem z pieczonego kalafiora
Przepis na tą zupę znalazłam na blogu Szczypta Jotki, a w oryginale pochodzi on od Agaty. Skusiłam się na nią, bo uwielbiam kalafiora. Poza tym robiłam niedawno zupę z pieczonej cukinii (o niej niebawem) i zachwyciła mnie totalnie, dlatego tu też spodziewałam się pyszności. Krem z kalafiora już kiedyś robiłam (KLIK), pamiętam, że nawet mi smakował. W dzisiejszym przepisie ciekawostką jest to, że najpierw się go piecze z innymi warzywami, a dopiero potem miksuje z bulionem. Jak smakuje całość? Muszę powiedzieć, że dość.... dziwnie. Trochę jakby słodko, lekko czosnkowo. Szczerze mówiąc, nie potrafię chyba dobrze opisać jej smaku. Jadłam ją powoli, z każdą łyżką zastanawiając się, czy ona naprawdę mi smakuje...mój mąż jadł z równie nieprzeniknioną miną. Na drugi dzień była wg mnie lepsza, mąż zaś doprawił sobie ją wtedy curry i dopiero wtedy zjadł z apetytem :) Naprawdę, musicie sami ją zrobić, aby się przekonać, czy będzie Wam smakowała...Dla mnie chyba był to raczej jednorazowy wyskok w stronę pieczonego kalafiora :)
Przepis dodaję do "IV Letniego Festiwalu Zup" prowadzonego przez Pelę.
Składniki:
- 1 główka kalafiora
- 2 marchewki
- 1 korzeń pietruszki
- kawałek selera
- ok. 1 litra bulionu
- 2 łyżki oliwy
- 2 duże ząbki czosnku
- sól, pieprz
Wykonanie:
Marchewkę, pietruszkę i selera obrać i pokroić w większą kostkę. Kalafiora podzielić na różyczki. Warzywa rozłożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Dołożyć ząbki czosnku (w łupinach). Całość skropić oliwą, posolić i popieprzyć. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piec ok. 40 minut (do czasu, gdy kalafior lekko zbrązowieje, a marchewka będzie miękka). Upieczone warzywa przełożyć do garnka z bulionem. Ząbki czosnku wycisnąć z łupinek, dodać do zupy. Całość zmiksować na gładki krem (jeśli będzie zbyt gęsty, dodać wody). Doprowadzić do wrzenia, doprawić do smaku. Podawać np. z grzankami. Smacznego :)