Knedle ze śliwkami
Śnieg, kałuże, kałuże, śnieg. Trochę biało, bardziej buro. Dzieciaki zachwycone chodzeniem po kałużach, błocie, z wiatrem i pod wiatr. Rzucały w siebie snieżkami. Po powrocie do domu ucieszyły się jego ciepłem, kolorami, zapachem... A dziś u nas na obiad knedle ze śliwkami. Pyszne kulki, które po przekrojeniu kojarzyły mi się z pękającymi kasztanami, a nie z płatkami śniegu. Nie pogodziłam się jeszcze z tym, że jest jesień. Na zimę w ogóle nie jestem przygotowana. Jak wczoraj surealistycznie dla mnie brzmiała wiadomość, że w Zakopanem spadł śnieg. A dziś jest w Warszawie. Jutro? Już sama nie wiem, jaka pora roku będzie jutro.
Knedle ze śliwkami
1/2 kg twarogu półtłustego, zmielonego raz przez maszynkę
1/2 kg ugotowanych, utłuczonych ziemniaków (posolonych przy gotowaniu)
2 jajka
ok. 1 szklanki pszennej mąki
ok. 70 dkg śliwek węgierek, pozbawionych pestek
cukier
masło
bułka tarta
W misce łączę ze sobą ziemniaki, ser, jaja. Dosypuję wiekszosć maki i wyrabiam. Ciasto ma się mocno nie kleić. W razie potrzeby dosypuję jeszcze trochę mąki.
Odrywam kawałek ciasta, spłaszczam, w środek wkładam owoc i zlepiam nadając kształt kulki. Gotuję w osolonej wodzie przez ok. 3 minuty po wypłynięciu.
W rondelku rozpuszczam kawałek masła. Wsypuję trochę bułki tartej. Ciepłą bułeczką z masłem polewam knedle i posypuję je cukrem.
Źródło - blog Dorotus "Moje wypieki"