Katarzynki
Katarzynki. W dzień swojego imienia.
Ulubione. Idealnie korzenne w smaku i aromacie.
Koniecznie duże i grubaśne.
"Jak prawdziwe, takie jak kiedyś kupowałam" - Mum.
Po upieczeniu są twarde jak kamień. Teoretycznie powinny leżeć zamknięte w puszce i tam mięknąć przez parę tygodni. Jednak czekanie nie jest moją mocną stronę :) Kilka plasterków jabłka przyspieszy proces "dojrzewania" i sprawi, że pierniki są cudownie miękkie już na drugi dzień.
Składniki
przepis z blogu Moje Wypieki; autorka - Barbara Bytnerowiczowa
- 20 dag miodu
- 1 łyżeczka przypraw korzennych
- kilka łyżek karmelu [dałam 1 łyżkę ciemnego kakao]
- 10 dag cukru pudru
- 1 jajko
- 40 dag mąki pszennej
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
Do płynnego miodu dodać przyprawy korzenne, cukier, trochę karmelu dla koloru, jajko, potem mąkę z proszkiem do pieczenia. Zagnieść dość twarde ciasto*, rozwałkować na grubość 5 mm - 1 cm (nie cieniej) i wykrawać foremką katarzynki. Posmarować je z wierzchu wodą [zapomniałam] i piec na natłuszczonej i wysypanej mąką blaszce około 12 -15 minut (nie spiec, bo będą zbyt twarde) w temperaturze 190ºC.Smacznego :)* jeśli ciasto jest suche i nie chce się łatwo zagnieść, warto dodać 1 lub 2 łyżki kwaśnej śmietany [nie dodawałam]
duże, na całą dłoń - więcej dobrego do jedzenia :)