Faworki
Zgodnie z tradycją dzisiejszego dnia..miały być pierwsze pączki, ale im bliżej było Tłustego Czwartku, tym bardziej dochodziłam do wniosku, że jeszcze mnie to przerasta :P Może w przyszłym roku..Dziś są za to faworki. Też robione przeze mnie po raz pierwszy, przez co nieco koślawe. Ale pyszne...kruche, delikatne, z masą malutkich pęcherzyków powietrza. Przepis zaczerpnięty od Dorotus. Ciasto zagniatało się ciężko. Myślałam nawet przez moment, że już nic z tego nie będzie. Ale udało się...potrzeba było tylko cierpliwości i siły. Najbardziej smakują mojej córce..jej mała rączka sięga co chwilę do talerza, a kolejny kawałek ciastka znika w usmarowanej cukrem pudrem, uśmiechniętej buzi :)
Składniki:
- 500 g mąki pszennej
- 5 żółtek
- szczypta soli
- łyżka spirytusu (lub 2 łyżki rumu)
- 3/4 - 1 szklanka gęstej kwaśnej śmietany 18% (u mnie cała szklanka + 2 łyżki)
- tłuszcz do głębokiego smażenia (olej)
- cukier puder do posypania
Wykonanie: