Faworki – puszyste i delikatne
Faworki to coś za co zdecydowanie kocham karnawał. Nie je się ich przez cały rok, by właśnie w tym jednym okresie móc się nimi nacieszyć.
Tym razem, jeszcze przed Tłustym Czwartkiem, postanowiłam wypróbować nowy przepis, z dużą ilością kwaśnej śmietany i dodatkiem proszku do pieczenia. Po wyrobieniu ciasto było dosyć rzadkie, klejące, zdecydowanie nie takie jakiego oczekiwałam. Prawdę powiedziawszy przeszło mi przez myśl, że coś mi nie wyszło, bo ciasto nie wyglądało najlepiej, dlatego też wzięłam się za szykowanie faworków z innego przepisu. Ostatecznie postanowiłam jakoś je ratować, poprzez dosypanie niewielkiej ilości mąki (około 30g).
Szczerze mówiąc nie wiem co pomogło, czy ta dodatkowa ilość mąki, czy czas (odstawiłam je na około 20 minut, obsypane mąką i przykryte na blacie miską), ale ciasto nabrało zupełnie innej konsystencji. Wciąż było dosyć luźne, miękkie (takie być powinno), ale na szczęście nabrało gładkości i już nie lepiło się do rąk (a przynajmniej nie aż tak). Podzieliłam je na 2 części i wałkowałam na blacie, podsypując mąką. Bardzo ciekawa byłam efektu końcowego, bo ciasto wyszło zupełnie inne niż to nowo zarobione. I wiecie co, po spróbowaniu przeszło mi przez myśl, że to chyba najlepsze faworki jakie jadłam! Bardzo mięciutkie, puszyste i dużo delikatniejsze od tych klasycznych, kruchych i chrupiących. Porównując je do tych z drugiego przepisu, bardzo szybko też się smażyły. Dodatek alkoholu sprawił, że w ogóle nie czuć było tłuszczu. O ile jednak na świeżo smakowały mi baaardzo, tak na drugi dzień już nie były tak świeże i puszyste. Myślę, że warto mieć to na uwadze i zajadać do woli w dniu przygotowania ?
- 450 g mąki pszennej + do podsypywania (u mnie dodatkowo 30 g mąki więcej do ciasta, ale to pewnie kwestia samej mąki lub wielkości dodanych do ciasta żółtek)
- 1 kopiasta łyżeczka proszku do pieczenia
- 6 żółtek
- 2/3 szkl. cukru pudru
- 1 op. cukru wanilinowego
- około 230-240 g gęstej, kwaśnej śmietany 18%
- 2-3 łyżki wódki
Dodatkowo:
- olej do głębokiego smażenia
- cukier puder do oprószenia
Mąkę przesiewamy do miski wraz z proszkiem do pieczenia. Dodajemy oba cukry, żółtka, wódkę oraz śmietanę. Zagniatamy ciasto (powinno być miękkie i luźne, ale u mnie dodatkowo było mocno klejące i takie niezbyt „gładkie”; dosypałam około 30 g mąki, obtoczyłam w niej ciasto i odstawiłam pod przykryciem na około 20-30 minut. Ciasto nabrało gładkości po ponownym wyrobieniu. Nie jestem pewna, czy ten zabieg był konieczny, ale finalnie faworki wyszły wspaniałe).
Ciasto dzielimy na 2 porcje. Wykładamy na podsypany mąką blat i uderzamy kilka razy wałkiem. Wałkujemy, podsypując po trochę mąką, na dosyć cienki placek. Za pomocą radełka dzielimy je na paseczki, a te następnie dzielimy na mniejsze kawałki (aby otrzymać około 8-10 centymetrowe prostokąty lub romby). W każdym takim kawałku robimy przez środek nacięcie. Jeden koniec faworka przekładamy przez powstałe nacięcie.
Faworki smażymy na głębokim oleju, z obu stron na rumiano (na niezbyt dużej mocy palnika).
Odsączamy na ręczniku papierowym. Przed podaniem oprószamy cukrem pudrem.
Faworki z tego przepisu zdecydowanie najlepiej smakują na świeżo, w dniu przygotowania.
Na zdjęciach poniżej, drugi talerz w tle to faworki z TEGO przepisu.
Przepis z bloga samaslodyczuasi
Polecam również przepis na Sałatkę z tortellini z rukolą i suszonymi pomidorami