Farszynki kapitańskie
Farszynki to potrawa pochodząca z rejonu Warmii i Mazur. Jak nietrudno się domyślić, ich nazwa pochodzi od farszu, które otulone jest ziemniaczanym ciastem formowanym na kształt kotletów.
Najczęściej w środku znajduje się mięso i taką wersję uznaje się za tradycyjną. Ja jednak pokusiłam się o farszynkową wariację z wędzoną rybą i serem, podpatrzoną kiedyś na tej stronie.
Farszynki okazały się naprawdę świetne w smaku, a przy tym bardzo sycące, dlatego dobrym dodatkiem do nich jest wyrazista, kwaskowata surówka (np. z kapusty) oraz lekki sos (u mnie jogurtowy z koperkiem i czosnkiem).
Przepis przygotowałam w ramach kolejnego wyzwania z serii „Trzy po trzy”, w którym chodziło o przygotowanie potrawy z ziemniaków, wędzonej ryby i cebuli. Inne przepisy z wykorzystaniem tych składników znajdziecie u Panny Malwinny, Bartoldzika i Martynosi.
FARSZYNKI KAPITAŃSKIE
(4 porcje)
1kg ziemniaków,
2-3 szklanki mąki,
2 jajka,
250-300g wędzonej ryby (u mnie wędzony filet śledzia),
ok. 150g żółtego sera,
1 cebula,
sól i pieprz,
bułka tarta,
olej do smażenia
Ziemniaki obrać i ugotować. Jeszcze gorące przecisnąć przez praskę i odstawić, by nieco odparowały.
Cebulę drobno posiekać i podsmażyć na odrobinie oleju. Do ziemniaków dodać cebulę, jajka, sporą szczyptę soli i tyle mąki, by powstało miękkie, ale zwarte ciasto (jak na kopytka). Ilość mąki zależy od wilgotności ziemniaków, im bardziej są sypkie, tym mniej mąki musimy zużyć.
Ciasto podzielić na 8-9 kawałków, każdy kawałek rozpłaszczać w dłoniach oprószonych mąką. Na środek nałożyć kawałek wędzonej ryby i sera żółtego. Sklejać, formując zgrabny kotlecik. Uformowane kotlety obtaczać w mące. Smażyć na oleju na średnim ogniu. Oleju powinno być tyle, by sięgał do połowy kotletów.
Usmażone farszynki odsączyć z tłuszczu na papierowych ręcznikach.