Dżem z buraków
Wakacje. Dla dzieci. ;-) Wymyślam im atrakcje. Staram się, żeby miały wspaniały wypoczynek. Dużo czasu spędzamy na dworze. Dziś jednak postanowiłam nakarmić bloga. ;-) Dawno tu nie byłam i nie byłam u Was, na Waszych blogach. Jeszcze przez jakiś czas będę wpadała sporadycznie, a potem nadrobię zaległości z Afrodyzjakami itd.
Bloga nakarmię dziś dżemem z buraków.
Miałam jakieś wyobrażenie tego dżemu, związane z opowieściami o życiu w czasie okupacji w Warszawie, dotyczy to także mojej rodziny. I dżem z buraków jawił mi się jako coś ohydnego i taki biedny był na pewno w tym wojennym czasie. Ten natomiast przepis pochodzi z dawien dawna, z Galicji, na pewno nie jest kryzysowy, znalazłam go w książce o żydowskiej kuchni i od początku wiedziałam, że muszę go zrobić. Z ciekawości.
Wczoraj usmażyłam młode buraki z dodatkami i dżem ma piękny kolor, jest aromatyczny, gęsty, zrobiła się tu i ówdzie galaretka, jest bardzo słodki. Podobno najlepiej smakuje na macy, my dziś go jedliśmy na żytnim chlebie. Polecam. :-)
Dżem z buraków
2 kg obranych buraków
3 cytryny
garść migdałów
1 kg brązowego cukru
czubata łyżeczka imbiru
Obrane buraki gotuję w wodzie przez ok. godzinę, co jakiś czas mieszając. Gdy widelec będzie już miękko w nie wchodził, odcedzam je i studzę.
Ostudzone kroję w kliny, a następnie w plasterki, by uzyskać równe trójkąciki. Wsypuję buraki do garnka, zasypuję cukrem i wlewam 40 ml zimnej wody. Gotuję przez godzinę.
W tym czasie obieram ze skórki wraz z jej białą częścią - cytryny. Owoce kroję na 1 cm plasterki, a te na ćwiartki. Wyjmuję pestki. Po godzinie gotowania buraków wrzucam cytryny do garnka. Gotuję dalej.
Po półgodzinie wsypuję imbir i dalej gotuję. ;-)
Garść migdałów zalewam wrzątkiem, za chwilę odcedzam, obieram je ze skórek.
Po mniej więcej 3 godzinach gotowania (ważne, żeby dżem był gęsty) wrzucam migdały, mieszam. Wyłączam ogień. Gorący dżem wkładam do słoików. Słoiki na kilka minut stawiam do góry dnem.
* źródło - "Kuchnia żydowska" Clarissy Hyman