Domowy hamburger
Hamburger to jedno z ulubionych dan mojego męża i jedliśmy je już wszędzie - w Brugii na starym mieście (koszmarnie drogi, ale dobry), warszawskim Mariottcie, Hiltonie i Sheratonie, a także w McDonaldzie, TGiF czy Burger Kingu, itd itp. Raz były dobre a raz takie sobie, czasem bardzo dobre, ale po wczorajszej kolacji mąż stwierdził, że więcej nie zamówi hamburgera w restauracji... W domu jest dużo lepszy.
Na dodatek sam go przyrządził i przekonał się, że nie jest to wcale takie straszne i trudne. Pomogła mu przy tym genialna książka Ferrana Adrii - właściciela legendarnej restauracji El Bulli - The Family Meal: Home Cooking.
Książka jest genialna. W sposób prosty i obrazkowy przedstawia przepisy na wiele prostych, smacznych i nieskomplikowanych dań, m.in. na hamburgera właśnie:
A na początku było tak:
A teraz przepis:
ok. 600 g karkówki wołowej - zmielonej
1 jajko
wnętrze 1 kajzerki - namoczone w wodzie i odciśnięte
łyżka oliwy (zapomnieliśmy o niej)
trochę sosu sojowego
sól i pieprz do smaku
kilka plasterków sera
bułki do hamburgerów i dodatki: majonez, ketchup, musztarda, ogórki itd itp
Mięso - zmielone oczywiście - trzeba wymieszać z jajkiem. Dodać odciśniętej bułki i doprawić solą i pieprzem. Mój mąż jeszcze dodał sos sojowy, ale zapomniał o oliwie. Następnie uformować "kotlety" i odstawić do lodówki na 20-30 minut. Niech odpoczną.
W tym czasie trzeba nasmarować patelnie olejem, ale cieniutko i rozgrzać ją dobrze.
Burgery smażone były ok 5-6 minut - po połowie czasu na stronę. Wystarczy zwykła patelnia, ale może być i grillowa. Pod koniec smażenia na każdym kotlecie kładzie się plasterek sera - zmięknie i zacznie się lekko topić.
W trakcie smażenia kotletów trzeba jeszcze pamiętać o podsmażeniu na suchej patelni bułek. Trzeba tylko uważać na moc i ich nie spalić. Mają być zrumienione, a nie spalone.
Potem to już tylko układać na bułce, dodawać dodatki i jeść.