Domowa czekolada z orzechami
Domową czekoladę robiłam pierwszy raz. Jakoś nigdy jeszcze nie nadarzyła się okazja. Jadłam taką w dzieciństwie. Pamiętam, że zawierała kakao i mleko w proszku.
Tak więc nie mając żadnego doświadczenia w czekoladowej materii, postanowiłam zrobić taki specjał nie ingerując zanadto w znaleziony w książce przepis, w nadziei, że na wariacje przyjdzie czas później :)
Skorzystałam z bardzo dobrego moim zdaniem przepisu Ewy Aszkiewicz.
Bardzo dobrego, ponieważ:
- czekolada po zastygnięciu, trzymana w lodówce przykryta folią aluminiową, po wyjęciu z lodówki nie jest zastygnięta na kość, jest powiedziałabym konsystencji średnio twardego cukierka toffi
- czekolada po wyjęciu z lodówki, pokrojeniu na porcje, gdy trochę poleży poza lodówką bez przykrycia, robi się dość krucha, coś jak krucha krówka, tylko ciut twardsza ;)
Tak czy siak, ta domowa czekolada nie jest twarda jak kamień i nie złamiemy na niej noża lub zęba (lub jedno i drugie;))
Zmiany, jakie dokonałam w przepisie, to było użycie mniejszej blaszki oraz zamiana orzechów laskowych na włoskie. Ja wymieszałam je z masą czekoladową, a autorka przepisu rozsypała je na dnie blaszki i zalała czekoladą.
Domowa czekolada z orzechami Ewa Aszkiewicz „Leśne specjały”
foremka o średnicy 20 cm
125 g masła
1 szkl. cukru
5 kopiastych łyżeczek kakao
1 łyżeczka naturalnego cukru waniliowego
6 łyżek zwykłego mleka
1 szklanka mleka w proszku
¾ szkl. posiekanych orzechów włoskich lub laskowych z usuniętymi łupinkami
olej rzepakowy do wysmarowania formy
Formę wyłożyć folią aluminiową i cienko wysmarować olejem.
W garnku roztopić masło, dodać cukier, kakao, cukier waniliowy, zwykłe mleko i gotować 7 minut cały czas mieszając. Do gorącej masy wsypać mleko w proszku, orzechy i dokładnie wymieszać, aż masa będzie gładka. Masę wlać do formy i zostawić do zastygnięcia przykrywając folią aluminiową. Trzymać w lodówce.
Można też zrobić tak jak w oryginalnym przepisie i orzechy wsypać na dno formy i zalać je czekoladą.