czy domowy junk food to dalej JUNK food?
Niech mąż czasem poczuje, że ma dobrze, niech mu pozazdroszczą trochę w pracy. ;) Taka myśl przyświeca wymyślnym śniadaniom do pracy. Taka, no i oczywiście moje łakomstwo. Raz mi się zachciało bułek pizzowych. Wypróbowane miałam już bardzo dawno Pizzowe bułeczki Adioli z pl.rec.kuchnia, które bardzo lubię, ale chciałam spróbować czegoś nowego. I, z tego co pamiętam, chyba nie miałam w domu masła. Zabrałam się więc za bułeczki wg. inwencji prawie własnej.
Pizzowe rogacze poohatki
Ciasto na pizzę - sprawdzone przy okazji babciowej pizzy - wg. dorotus
Sos pomidorowy - cebula, czosnek, trochę pieczarek, pomidory - podduszone na oliwie, przyprawione ziołami - tymiankiem, bazylią, oregano, majerankiem, papryką słodką i ostrą.
Parówki - akurat u mnie Berlinki, pocięte na 3 części.
Ser żółty - chyba że się komuś np. mozzarelli zachce ;)
Ciasto podzieliłam na 12 części. Każdą z części toczyłam w kulkę, po czym rozpłaszczałam w dłoniach na placek. nakładałam nie za dużo sosu, na to 1/3 parówki i 2 niewielkie słupki sera - i sklejałam przeciwległe "końce" - na krzyż, tworząc "sakiewki", które w pieczeniu lekko się otworzyły, tworząc zalotne różki. gotową sakiewkę posypywałam serem startym na drobnej tarce (następnym razem chyba spróbuję na grubej, bo te niteczki powysychały w pieczeniu). Całość trafiła do piekarnika bodajże na 15 czy 20 minut - aż ładnie sie zrumieniły.
Ciekawskie, zazdrosne spojrzenia na drugi dzień, w pracy, gwarantowane. :D
Pizzowe rogacze poohatki
Ciasto na pizzę - sprawdzone przy okazji babciowej pizzy - wg. dorotus
Sos pomidorowy - cebula, czosnek, trochę pieczarek, pomidory - podduszone na oliwie, przyprawione ziołami - tymiankiem, bazylią, oregano, majerankiem, papryką słodką i ostrą.
Parówki - akurat u mnie Berlinki, pocięte na 3 części.
Ser żółty - chyba że się komuś np. mozzarelli zachce ;)
Ciasto podzieliłam na 12 części. Każdą z części toczyłam w kulkę, po czym rozpłaszczałam w dłoniach na placek. nakładałam nie za dużo sosu, na to 1/3 parówki i 2 niewielkie słupki sera - i sklejałam przeciwległe "końce" - na krzyż, tworząc "sakiewki", które w pieczeniu lekko się otworzyły, tworząc zalotne różki. gotową sakiewkę posypywałam serem startym na drobnej tarce (następnym razem chyba spróbuję na grubej, bo te niteczki powysychały w pieczeniu). Całość trafiła do piekarnika bodajże na 15 czy 20 minut - aż ładnie sie zrumieniły.
Ciekawskie, zazdrosne spojrzenia na drugi dzień, w pracy, gwarantowane. :D